Powered By Blogger

środa, 19 października 2011

Jaką rolę pełni katalizator w samochodzie?

Autorem artykułu jest P.



Intensywny rozwój motoryzacji oraz coraz większa chęć posiadania własnych "czeterech kółek" sprawiły, że dość szybko zauważone zostało zagrożenie wynikające z emisji zanieczyszczeń do atmosfery. Okazało się, że spaliny samochodowe są o wiele bardziej szkodliwe dla ludzi niż skażenia pochodzące z przemysłu.

Dzieje się tak dlatego, że zanieczyszczenia motoryzacyjne rozprzestrzeniają się w dużych stężeniach i na niskich wysokościach. Samochody są największym źródłem zanieczyszczenia środowiska, gdyż obciążają je ponad piętnastoma tysiącami związków chemicznych, takich jak gazy i pyły.

Aby zredukować emisję szkodliwych substancji i związków chemicznych do atmosfery, zaczęto wprowadzać różnego rodzaju surowe reguły. Efektem było skonstruowanie urządzenia, którego naukowa nazwa to reaktor katalityczny, czyli katalizatora. Tak więc katalizator jest niezbędnym i koniecznym elementem układu wydechowego nie tylko samochodów osobowych, ale także innych pojazdów napędzanych silnikiem spalinowym.

Katalizator to urządzenie, którego zadaniem jest neutralizowanie spalin wydalanych przez układ wydechowy. Dzięki katalizatorowi obecne w spalinach związki trujące ulegają różnym reakcjom chemicznym, na przykład dopalaniu. W efekcie ulatniają się z rury wydechowej jako związki obojętne. Funkcjonowanie reaktora opiera się na reakcji składników wchodzących w skład spalin z katalizatorem.

Tak więc katalizator samochodowy spełnia funkcję pozasilnikowego zmniejszania ilości szkodliwych substratów spalin. Gdyby silnik umożliwiał całkowite spalanie, katalizator nie byłby potrzebny w samochodzie. Wówczas również rura wydechowa uwalniałaby wodę lub dwutlenek węgla. Jednakże uzyskanie takiego stopnia spalania nie było jak dotąd realne.

Stosuje się różne rodzaje katalizatorów ze względu na inną zawartość spalin w silnikach o zapłonie iskrowym i samoczynnym. Wśród używanych obecnie katalizatorów w samochodach wyróżnić można utleniające, redukujące oraz utleniająco-redukujące. Rola katalizatora utleniającego polega na przerabianiu trującego węgla i węglowodorów na parę oraz wodę. Stosuje się je w silnikach o zapłonie samoczynnym. Z kolei jeżeli chodzi o pozostające tlenki azotu, to ich usuwaniem zajmuje się katalizator redukujący. Coraz częściej wykorzystuje się katalizatory wielofunkcyjne. Działają one potrójnie, bowiem usuwają wszelkie szkodliwe składniki spalin. Zaawansowane katalizatory potrafią wyeliminować nawet do 90 % pierwiastków.

Aby katalizator funkcjonował prawidłowo muszą zostać spełnione pewne warunki, dlatego koszysta się z Sondy Lambda. Jest to pewnego rodzaju aparat, który wysyła aktualne informacje do komputera i jednocześnie reguluje skład mieszanki paliwowej. W starszych modelach aut jest tylko jedna Sonda Lambda niejednokrotnie usuwa się zużyty katalizator nie zastępując go nowszym modelem. Jest to sposób na pewno tani, aczkolwiek nie do przyjęcia, bowiem nie jest zgodny z przepisami prawa. Brak katalizatora to nie tylko mandaty i kary. Jego deficyt powoduje również szybkie zużycie tłumika i pozostałych elementów układu wydechowego. Tak więc katalizator jest niezbędnym elementem wyposażenia każdego samochodu, bowiem dzięki niemu zarówno nasz samochód, jak i środowisko mogą być zdrowsze.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Fiat wygrywa proces.

Autorem artykułu jest Szymon Smarzewski



Fiat wygrał kolejny proces z chińskim producentem Great Wall Motor. Przedmiotem sporu który trwał od wielu lat jest model GWM (Great Wall Motor przyp.) "Peri" , który wygląda identycznie jak miejski bestseller Fiat Panda.

Włoski producent oskarżył GWM o wykorzystanie europejskiego patentu dotyczącego designu nr . 00044722-0001, którego jest właścicielem od 11 listopada 2003. Sąd nakazał wstrzymanie produkcji i nałożył karę w wysokości 30 000 Euro oraz pokrycie kosztów sądowych. Każda próba reklamy pojazdu w UE ma kosztować chińskiego producenta 15 000 Euro.

Koncerny walczą ze sobą w sądach od 2007 roku. Już w w 2008 roku sąd w Turynie potwierdził słuszność pozwu Fiata stwierdzając, że Peri nie tylko wygląda jak Fiat Panda, ale jest wręcz jego wierną kopią z nieco zmienionym przodem. Peri do złudzenia przypomina Fiata Pandę, i nie jeden znawca mógłby się pomylić, jeżeli chodzi o jego przód to bardzo przypomina Chevroleta z tego samego segmentu. Chcąc maksymalnie ograniczyć możliwość dystrybucji tego auta, Fiat pozwał wówczas firmę Great Wall zarówno we Włoszech, jak i w Chinach. Great Wall nie zgodził się z decyzją sądu i wniósł apelację. W Chinach przegrał proces.

Fiat obawia się jednak o swoją przyszłość, ponieważ niebawem ruszy produkcja samochodów chińskiej marki w Bułgarii. Choć model Peri stanowi bardzo małe udziały w sprzedaży, to jednak Fiat nie ma pewności czy ten model nie będzie zjeżdżał z eurpoejskiej linii produkcyjnej.

kubica_karting_szczecin_2009_470

Great Wall zapowiedział apelację w tej sprawie, choć zaznacza, że od września ubiegłego roku żaden pojazd nie został eksportowany do UE. Największym rynkiem zbytu dla Peri jest Rosja i wybrane kraje Afryki.

---

Szymon Smarzewski
Wejdz i przeczytaj, dużo ciekawych artykułów.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czym jeżdżą polscy lekkoatleci.

Autorem artykułu jest Szymon Smarzewski



Polskich lekkoatletów nie stać na drogie samochody, daleko im do piłkarzy lub siatkarzy. Ale na świecie jest inaczej. Dobre wyniki to dobre pieniądze.

Wozy, jakimi jeżdżą polscy lekkoatleci, to raczej druga liga. Może i niektórzy mają niezłe gabloty klasy średniej, ale i tak jest cienko. To nadal biedny sport. Nie stać nas na wypasione fury. Nie ma sensu porównywać się pod tym względem do piłkarzy czy koszykarzy ale na świecie jest inaczej. Dużo lepiej. Na przykład Christian Cantwell, mistrz świata, kulomiot ze Stanów Zjednoczonych, z którym rywalizuje na zawodach, ma wielką, dodatkowo podwyższaną półciężarówkę. Gdy go odwiedziłem, przekonałem się, że to ogromna maszyna. Inni lekkoatleci amerykańscy mają podobne. No, ale wielcy faceci muszą mieć wielkie fury. Startuję głównie za granicą. Na zawody latam samolotami, a na lotnisku czekają na mnie różne samochody. Czasami to naprawdę elegancka limuzyna, innym razem coś w stylu Żuka. Ale największe zaskoczenie jest wtedy, gdy nikt po mnie nie przyjeżdża, a kilka razy tego doświadczyłem.

Duży wypas był w Stanach. Tak się złożyło, że na zawody musieliśmy dojechać do innego miasta. Dostaliśmy do dyspozycji busa przerobionego na limuzynę z barkiem, światłami i wygodnymi kanapami. Niezapomniane wrażenia przywiozłem także z Indii, gdzie pojechaliśmy na mityng kończący sezon. Filmy, które można obejrzeć na Youtube, gdzie tamtejsi kierowcy wjeżdżają na skrzyżowania bez świateł i nie dochodzi do wypadku , to prawda!

Tam nie obowiązują żadne przepisy. Stoi się na środku przejścia, po trzy pasy w każdą stronę, i trzeba być twardym, bo inaczej nie ma szans, żeby ktoś się zatrzymał. Pewnego razu przejechaliśmy obok jakiegoś pałacu i zaczęliśmy krzyczeć do Hindusa , który nas woził, że chcemy tam wejść. Zatrzymał się, zawrócił na drodze jednokierunkowej i walił pod prąd. Ludzie na niego trąbili, a on zero nerwu, pełen luz. Wszędzie śmigają ryksze, obładowane do granic możliwości autobusy i motocykle, którymi jeździ po sześć osób, a na światłach dzieci kładą się pod koła samochodów, żeby wyłudzić pieniądze. Kierowcy wiedzą, a co chodzi, więc ruszają!

Wtedy kilkuletnie maluchy uciekają w ostatniej chwili. Horror! Nieźle jest też na autostradach, bo miejscowi przeganiają tam krowy; 230 km, do Taj Mahal jechaliśmy 6 godzin. Niby panuje tam nieład, a widziałem tylko jeden wypadek... Gdyby ludzie jeździli u nas tak jak tam, w Warszawie każdego dnia ginęłoby na drogach około tysiąca osób!

Bardzo wesoło jest też w Turcji. Tamtejsi kierowcy nie zatrzymują się, gdy piesi mają zielone. Dopiero po jakimś czasie skumałem, że trzeba przechodzić na czerwonym! Tylko wtedy jest jakakolwiek szansa, żeby dostać się na drugą stronę jezdni. Z kolei na Kubie, którą odwiedziłem podczas urlopu, zaskoczył mnie świetny stan dróg. Zagadka wyjaśniła się bardzo szybko, bo tam prawie nie ma samochodów. Zostały Maluchy, Łady i stare, przerobione amerykańskie bryki z nowymi silnikami. Miejscowi nie mogą ich sprzedawać, a zarobiliby na tym krocie. Kierowca, która woził mnie po wyspie, mówił, że w Stanach znalezliby się kupcy skłonni dać nawet 40 tyś. dolarów! Nie chciałbym takiego samochodu, zdecydowanie wolę dużego pick-upa.

great-wall-peri-4x4

W Polsce miałem kiedyś służbową Skodę Octavię kombi. Dostałem ją od sponsora i używałem jej przez rok, ani razu nie wsiadłem za kółko, wozili mnie różni ludzie. Nawet fajna bez problemu się mieściłem. Był tylko jeden problem: nie potrafiła fruwać. Pewnego razu przelecieliśmy się nią kawałem i przestała działać. Miałem szczęściem nic mi się nie stało, choć w tym wypadku dwie osoby trochę ucierpiały. Jeśli kupię samochód, będzie na pewno duży. O żadnym maluchu nie myślę, chociaż bez problemu się do niego mieszczę. Jestem bardzo dobrze rozciągnięty. Gdybym się uparł, mógłbym jeździć na dwa "zimne łokcie". Jest jednak jeszcze inny powód, dla którego nie mam własnego samochodu. Chociaż moi bracia nauczyli mnie prowadzić, gdy miałem 12-13 lat, nadal nie zrobiłem prawa jazdy. I choć wciąż widzę siebie za kółkiem, nie mam na to czasu ani takiej potrzeby.

---

Szymon Smarzewski
Wejdz i przeczytaj, dużo ciekawych artykułów.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Elektryczne supersamochody Mate Rimaca

Autorem artykułu jest Krzysztof Duda



Czy młody chorwacki wynalazca Mate Rimac zawstydzi wielkie koncerny motoryzacyjne? Na tegorocznym Salonie Samochodowym we Frankfurcie chorwacka firma Rimac Automobili należąca do Mate Rimaca pokazała prototyp elektrycznego supersamochodu o nazwie Concept One.

rimac_concept_one-150x150Samochód jest wyposażony w cztery silniki elektryczne o łącznej mocy 1088 KM, dające wprost kosmiczny moment obrotowy – 3800 Nm, w dodatku dostępny – co oczywiste w silnikach elektrycznych – już od startu. Według zapewnień producenta ważący 1650 kg Rimac Concept One ma przyspieszać do setki w 2,8 sekundy. Prędkość maksymalna będzie ograniczona elektronicznie do 305 km/h.

Zakładanie osiągi robią piorunujące wrażenie, ale jak wiadomo największym ograniczeniem napędu elektrycznego jest mały zasięg samochodu, pomijając już problemy z długim ładowaniem i dostępem do gniazdek o odpowiednich parametrach. I tutaj spora niespodzianka – chorwacki producent obiecuje, że na jednym ładowaniu przejedziemy aż do 600 km. W tej chwili takie obiecanki mogą budzić co najwyżej uśmiech niedowierzania, prawda?

Być może na wszelki wypadek nie powinniśmy się śmiać zbyt otwarcie, jeśli przyjrzymy się kto stoi za projektem Rimac Concept One. Optymizmem napawa już fakt , że jest to krajan słynnego Nicoli Tesli, pochodzącego przecież z terenów dzisiejszej Chorwacji i mającego w swoim dorobku na poły legendarny samochód elektryczny, który nota bene żadnych baterii ponoć nie potrzebował. Mamy więc niejako narodową ciągłość tradycji w rozwoju napędu elektrycznego :-) A do Tesli wrócimy jeszcze w zupełnie współczesnym i realnym kontekście.

23-letni wynalazca Mate Rimac, bo o nim mowa, z małej miejscowości Sveta Nedelja koło Zagrzebia, fan i uczestnik wyścigów i driftingu jest technicznym geniuszem-samoukiem. Nie ma żadnego wykształcenia technicznego, studiował ekonomię na Uniwersytecie Nauk Stosowanych VERN w Zagrzebiu. Już jako siedemnastolatek zabłysnął projektem elektronicznych rękawic służących do zarządzania wszystkimi urządzeniami łączącymi się z internetem (znane jako iGlove). Zdobył liczne nagrody krajowe i międzynarodowe. Potem zwrócił się w stronę motoryzacji – jego oryginalnym i skutecznym systemem eliminacji martwej strefy zainteresowały się trzy wielkie koncerny samochodowe, a jeden z nich jest na drodze do przejęcia patentu.

Potem przyszła w końcu kolej na pierwszy elektryczny samochód z super osiągami na bazie BMW serii 3 E30, zwanego przez Chorwatów „Kockica” (co można tłumaczyć jako kostka lub klocek). Jak sam mówi, pewnego dnia wyjął sprawiający problemy benzynowy silnik, spojrzał w pustą komorę i postanowił: To będzie samochód na prąd! Elektryczne BMW VST Mate Rimaca ma pod maską aż 600 KM i 900 Nm momentu obrotowego. W 2010 roku „Kockica” młodego Chorwata zmierzyła się na ulicach Zagrzebia z należącym do niemieckiego koncernu energetycznego RWE egzemplarzem słynnego już elektrycznego Tesla Roadstera. I o dziwo wygrała w cuglach z tym amerykańskim produktem, wspomaganym technologią Lotusa. „Sorry Tesla Roadster, Nicola Tesla is born here” – spuentował dowcipnie amatorski filmik z wyścigu jego autor na youtube.

Wszystkie komponenty używane w jego konstrukcjach związane z napędem – baterie, silniki – są autorskie. Każde kolejna generacja silników i akumulatorów Rimaca ma być silniejsza i lżejsza. Do tej Rimac był szczególnie dumny ze swojego unikalnego akumulatora, który składa się z 880 komórek. Jest on podobno całkowicie bezpieczny dla środowiska i w 100% podlega recyklingowi. Nad optymalnym wykorzystaniem mocy akumulatora i przedłużeniem żywotności czuwa jego własny, niewielki komputer. Rozwiązanie to o nazwie V=S/T Battery Management System przyniosło wynalazcy prestiżową nagrodę Golden Tesla’s Egg w 2010 roku. Bateria o parametrach 400V/3000A teoretycznie pozwala na osiągnięcie mocy 1600 KM. Właśnie to źródło energii zasila BMW VST Rimaca, jednak ograniczenia techniczne starej Beemki i troska o zasięg (200 kilometrów!) pozwoliły na upakowanie w „Kockicy” jedynie 600 KM.

Baterie do Rimac Concept One oprócz zapewnienia samochodowi trzykrotnie większego zasięgu na jednym ładowaniu mają mieć bardziej kompaktowe wymiary. Jeden pakiet będzie miał grubość 5 cm. System Rimaca będzie w pełni modułowy, więc może być zainstalowany prawie w każdym samochodzie.

Ambicje twórcy Concept One są ogromne, biorąc pod uwagę to, że nie dysponuje on milionami dolarów na rozwój. „Wielkim wzorem do naśladowania jest dla mnie Pagani. Pragnę, aby samochód mógł osiągnąć jego poziom, konkurując z Koenigseggiem i Buggati. Będziemy małą wytwórnią samochodów elektrycznych o najwyższych osiągach, a także centrum rozwojowym napędu elektrycznego” – mówi Rimac w wywiadzie dla chorwackiego portalu Automobilija.

Rimac przewiduje budowę 88 egzemplarzy samochodu, który cenowo będzie pozycjonowany „nieco poniżej benzynowej konkurencji spod znaku Pagani, Koenigsegg czy Bugatti.” Czy znajdą się chętni na ten samochód? W każdym razie Mate Rimac chwali się już przedpremierowymi zamówieniami przesłanymi przez rodzinę królewską z Abu Dhabi.

---

Autorem artykułu jest Krzysztof Duda

Artykuł pochodzi z działu offtopic serwisu finansów osobistych Aleja Profitowa , gdzie dowiesz się jak oszczędzić więcej, w co najlepiej inwestować nawet skromne środki, na co zwracać uwagę i jakich pułapek unikać poruszając się po rozległym rynku produktów i usług finansowych.

http://www.profitowa.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

wtorek, 18 października 2011

Odmłodzony Kawasaki Z1000

Autor: boby

Koncern Kawasaki przez lata swojej działalności wypuścił na rynek wiele modeli motocykli, które z czasem stały się wręcz legendami. Idealnym przykładem takiej sytuacji może być chociażby wszystkim świetnie znany Kawasaki Ninja czy Kawasaki Z1000. I to właśnie tego drugiego debiutującego w roku 2003, niespełna dwa lata temu specjaliści z fabryk postanowili nieco odmłodzić produkując jego nowszą wersję.

Kawasaki Z1000 od samego początku wyróżniały świetne hamulce, bezpieczne zawieszenie czy idealnie wyważenie środka ciężkości co sprawiało, że maszyna wprost rwała się do jazdy Wydawać by się mogło, że nie ma co poprawiać, lecz projektanci widocznie myśleli inaczej i w ten oto sposób w 2010 roku zadebiutował jego następca. Motocykl zapowiadany był jako jeden z najbardziej umięśnionych modeli w klasie 1000cm3. Czym więc charakteryzuje się ów model?

Patrząc na pojazd w oczy rzuca się nowy reflektor opatrzony w poliwęglanowa owiewkę. Ponadto wszelkie potrzebne informacje dla kierowcy przekazywane są poprzez ciekłokrystaliczny ekran, a więc taki jakie używane są w MotoGP. Ciekawostką jest także możliwość regulacji jego pochylenia. Zerkając na motocykl z tyłu od razu widać nietypowe trójkątne wydechy i niezwykle mały tył. Całość prezentuje się bardzo dobrze, jednakże pojawiły się fale krytyk chociażby na tle użytych do wykonania siedziska materiałów czy wielkości baku, które jest wyjątkowo niewielki.

Jeśli chodzi o serce maszyny to jest to czterocylindrowa, rzędowa jednostka o pojemności 1043cm3 i 138KM, charakteryzująca się znacznie większą elastycznością w porównaniu z poprzednikiem. Dzięki podwójnym wtryskiwaczom i programowemu wtryskowi paliwa z mikroprocesorem, reakcje silnika na ruchy manetką są natychmiastowe. Ścigacze tego typu mogą zachwycić szczególnie miłośników masywnych, bojowych konstrukcji, którą zdecydowanie nowy Z1000 posiada.

Jaki wpływ na trwałość układu wydechowego ma instalacja LPG

Autorem artykułu jest PatiG87



Wraz z rozwojem w dziedzinie motoryzacji zmieniły się także zadania wyznaczane dla układu wydechowego. Obecnie pełni on bardzo ważną rolę, bowiem redukuje emisję szkodliwych substancji i związków chemicznych do atmosfery. Katalizator samochodowy spełnia funkcję pozasilnikowego zmniejszania ilości szkodliwych substratów spalin. Jest niezbędnym i koniecznym elementem układu wydechowego.

Współcześnie jest on montowany we wszystkich rodzajach silników bez względu na rodzaj zasilania (benzyna, LPG, diesel). Zadaniem tłumika jest również tłumienie, jakie wydaje pracujący silnik. Zastosowanie tłumików, na których wewnętrzną strukturę składa się układ specjalnie skonstruowanych przegródek i rurek, wpływa na osiągnięcie cichej pracy silnika.

Niestety nie da się w sposób precyzyjny i bezdyskusyjny określić okresu żywotności układu wydechowego. Sprzeczności co do jego trwałości mogą się pojawić nawet w przypadku dwóch takich samych modeli aut. Wynika to z tego, że najważniejszym czynnikiem mającym bezpośredni wpływ na wydajność tłumika jest sposób użytkowania samochodu. Działania, które oddziałują na szybszą jego eksplotację to, na przykład wyczynowa jazda na wysokich obrotach, które przyczyniają się do podwyższenia temperatury spalin, a także częste rozruchy silnika. Mówi się, że krótkie jazdy powodują zbieranie się aktywnej wilgoci w niedogrzanym tłumiku, co może prowadzić do szybszej korozji wewnętrznej. Ponadto im bliżej silnika jest zamontowany tłumik, tym mniej chroniony jest przed działaniem wysokiej temperatury. Z kolei tłumiki końcowe umiejscowione dalej od silnika są z większym natężęniem narażone na korozję. Dzieje się tak, gdyż nie wpływają na nie tak wysokie temperatury, a także stopień odparowywania kondensatu jest dużo niższy. Dodatkowo wydłużona żywotność tłumika gwarantuje odpowiednio ustawiony zapłon silnika (prawidłowe spalanie paliwa) oraz materiał, z jakiego wykonany jest sam układ wydechowy. Prawidłowa, czyli wysoka jakość stali oraz hutnicze pokrycie warstwą aluminiową (powłoka antykorozyjna) zwielokrotniają trwałość tłumika. Podobnie sposób jego produkcji ma istotny wpływ na jego żywotność.

Mówi się, że przeciętny okres eksploatacji układu wydechowego to około 40-60 tysięcy kilometrów. Warto podkreślić, że nie wszystkie elementy całego układu zużywają się analogicznie i w tym samym czasie. Bywa tak, że najpierw zużywają się tłumiki końcowy i środkowy, natomiast rury kolektorowe i katalizatory pozostają jeszcze na długi czas w pełni sprawne. Najczęstszymi oznakami problemów z wydajnością układu wydechowego są głośniejsza praca silnika, jak również odczuwalny zapach spalin wewnątrz samochodu.

Czy instalacja LPG ma również wpływ na trwałość i eksploatację układu wydechowego? Niestety tak. Miłośnicy auta na gaz wśród jego zalet wymieniają niską cenę i ekologiczność w starszych samochodach. Jednak zasilanie gazem ma dużo więcej wad. Przede wszystkim, nie da się zaprzeczyć, że silnik zasilany na gaz szybciej się zużywa. Instalacja LPG powinna być zawsze odpowiednio wyregulowana. Jednak w zależności od jakości instalacji, różnego rodzaju elementy zużywają się od kilku do kilkunastu, czy nawet do dwudziestu procent szybciej niż w przypadku benzyny. Ta druga ma tłustą fakturę i dodatkowo smaruje niektóre z urządzeń, np. tłoki, zawory. Istotnym czynnikiem jest również wysoka temperatura spalania LPG. Propan-butan spalany jest w dużo wyższej temperaturze niż benzyna, stąd większe ryzyko przegrzania.

Wspomniany wcześniej układ wydechowy również narażony jest na krótszą wydajność z powodu wysokiej temperatury spalania. Tłumik i katalizator znacznie szybciej się zużywają, jeśli nie ma odpowiedniej ochrony przed działaniem wysokiej temperatury. Tłumik zużywa się szybciej, ponieważ ze spalania gazu powstaje dużo wody (pary wodnej), co przyspiesza korozję. Ma to szczególne znaczenie, gdy pokonuje się krótsze odcinki (np. taksówki). Katalizator szybciej się wypala ze względu na wysokie temperatury. Ponadto obciążony jest oddziaływaniem siarki, która niestety występuje w polskim gazie. Duże zasiarczenie gazu sprawia, że katalizatory ulega stopniowemu zatykaniu, natomiast wysoka temperatura (spowodowana wypalaniem siarki) szybciej zużywa materiał tłumiący w tłumiku środkowym i tłumiku końcowym. Źle zainstalowana lub nieprawidłowo wyregulowana instalacja LPG może powodować częste "szarpanie" silnikiem ze względu na, np. źle wyregulowane obroty. "Szarpanie" silnika wiąże się z przemieszczaniem, obijaniem układu wydechowego, co może spowodować obluzowanie się zawiesi gumowych, a w efekcie doprowadzić do utraty całego układu lub jego części. Samochody napędzane LPG często posiadają instalację sekwencyjną, ustawioną na automatyczne przełączanie paliwa po uzyskaniu 2000 obrotów. Przeciętny kierowca nie przełącza rodzaju paliwa w trakcie jazdy, lecz bezpośrednio po uruchomieniu silnika, wprawiając go od razu w wysokie obroty (bo przecież oszczędniej jest jeździć na LPG). Gwałtowne dodanie gazu w samochodzie szybciej nagrzewa części układu wydechowego, co w rezultacie przyspiesza wypalanie wkładu w tłumikach oraz ich zużycie poprzez szok termiczny wywołany zmianą temperatur.

Co w takim razie zrobić, jak prawidłowo jeździć na LPG oraz jak to się ma do komfortu jazdy? Przede wszystkim należy pamiętać, że (bez względu na zasilanie gazem czy benzyną) wszystkie części w naszym samochodzie kiedyś się zużywają. Z tą różnicą, że jedne szybciej, a drugie nieco później. Pamiętajmy zatem o prawdiłowym uszczelnianiu układu wydechowego, aby spaliny lub nieprzepalony gaz nie dostawał się do wnętrza samochodu. Opary gazu, benzyny, ropy mogą doprowadzić do zaburzeń umysłowo-ruchowych, bo może mieć tragiczne konsekwencje. Zaleca się sprawdzenia instalacji i stanu układu wydechowego. Kontrola układu wydechowego powinna być tak samo znacząca jak sprawdzanie stanu hamulców czy też stanu płynów.

--

Artykuł pochodzi z serwisu Publikuj.org, kliknij tutaj aby go zobaczyć.

Agencja About Ad zdobyła nowy kod DNA

Autorem artykułu jest About Ad



Agencja reklamowa About Ad rozpoczęła współpracę ze spółką DNA Program Polska. Przez pięć najbliższych lat agencja będzie prowadziła wszelkie działania wspierające sprzedaż innowacyjnego produktu zabezpieczającego mienie przed kradzieżą.

Firma DNA Program Polska oferuje zaawansowany technologicznie, prewencyjny system zabezpieczania przed kradzieżą zarówno samochodów (DNA Auto), jak i wszelkich przedmiotów stanowiących mienie ruchome (DNA Mienie). W przypadku DNA Auto zastosowanie tego produktu polega na trwałym naniesieniu na wszystkie wartościowe elementy i podzespoły pojazdów, maszyn, urządzeń od 5 do 20 tysięcy mikrocząsteczek zawierających unikalny numer identyfikacyjny. Brak możliwości usunięcia, czy też podrobienia tego niepowtarzalnego kodu genetycznego, uniemożliwia obrót kradzionymi pojazdami oraz ich poszczególnymi częściami, zmniejszając w ten sposób ryzyko kradzieży aż o ponad 90 procent.

DNA Auto jest technologią uznawaną przez międzynarodową policję - Interpol i Scotland Yard. Posiada certyfikat jakości i skuteczności organizacji THATCHAM z Wielkiej Brytanii, uznanie Krajowej Rady ds. Walki z Przestępczością Samochodową (NMVTRC) z Australii, jak również pozytywną ocenę Politechniki Świętokrzyskiej z Kielc. Produkt ten zdążył też zdobyć wiele prestiżowych nagród i wyróżnień, ale co najważniejsze, jest także uznany przez Polski Rząd, MSWiA oraz Komendę Główną Policji, znajdując swoje miejsce w Programie Rządowym Razem Bezpieczniej. Produkt DNA Auto charakteryzuje wyjątkowo wysoka skuteczność samochody oznaczone technologią DNA padają łupem złodziei 90 razy rzadziej niż auta nie posiadające tego zabezpieczenia.

Zadaniem agencji reklamowej About Ad jest relaunch marki DNA Program, w tym przygotowanie i realizacja zarówno strategii PR, jak i wszelkich działań prosprzedażowych. Umowa została zawarta na 5 lat. W ramach działań wykonawczych Agencja przygotowała już materiały na sympozjum naukowe Zwalczanie przestępczości samochodowej nowe wyzwania, zorganizowane przez Komendę Główną Policji. Konferencja odbyła się w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie pod koniec września br.

Do zadań agencji About Ad należy także przygotowanie rozwiązań software, które będą wspomagały zarówno firmę DNA Program Polska, jak i firmy ubezpieczeniowe, leasingowe, Policję i Prokuraturę. Rozwiązania te mają zapewnić jeszcze większe bezpieczeństwo naszego mienia.

Agencja reklamowa About Ad oferuje swym Klientom kompleksowe rozwiązania w zakresie strategii, kreacji i produkcji. About Ad to kampanie reklamowe, kreacja, zakup mediów, przygotowanie do druku, poligrafia, produkcja radiowa i telewizyjna, organizacja eventów, strony i serwisy internetowe, prezentacje multimedialne, marketing polityczny, PR, kreowanie wizerunku i wiele, wiele innych. Zespół About Ad docenili już m.in.: Chata Polska, DGA, Exide, Leroy Merlin, Nokia Siemens Networks, Piotr i Paweł, Stiga, Unilever Polska, WIPH.

--

Artykuł pochodzi z serwisu Publikuj.org, kliknij tutaj aby go zobaczyć.

Do czego służą nam znaki drogowe

Autorem artykułu jest Haidi22



Czym są znaki drogowe i czemu służą? Funkcje znaków zwykle wydają się być oczywistymi i najczęściej utożsamia się je z podziałem znaków. Mówi się wtenczas, iż znaki ostrzegają, zakazują, nakazują, informują itd.

Czym są znaki drogowe i czemu służą? Funkcje znaków zwykle wydają się być oczywistymi i najczęściej utożsamia się je z podziałem znaków. Mówi się wtenczas, iż znaki ostrzegają, zakazują, nakazują, informują itd.
Jednak rzadko kto uświadamia sobie tak właściwie, jakie funkcje znaki realizują i na czym polega dobre oznakowanie dróg.
Znaki drogowe to elementy olbrzymiego mechanizmu mającego 3 główne cele oraz 1 uzupełniający:

  • doprowadzić do danego miejsca.
  • jechać w sposób bezpieczny.
  • zapewnić w trakcie przemieszczania się ewentualność zaspokajania istniejących potrzeb.
  • oprócz tego ukazać miejsca (czy nawet lokalne zdarzenia lub imprezy), które mogą być godne uwagi użytkownika drogi.
Z pewnością w celach wyżej przytoczonych odnajdzie się masę podrzędnych i mniejszych zadań, z którymi również będzie związana klasyfikacja znaków.
Natomiast w literaturze fachowej możemy przeczytać: Oznakowanie dróg obejmujące znaki pionowe i znaki poziome ma na celu regulowanie i prowadzenie (kanalizowanie) ruchu oraz ostrzeganie i informowanie użytkowników dróg. Bez wątpienia są to nadzwyczaj istotne zagadnienia, jednak ujmują one problematykę inaczej, albowiem dotyczą głównie celu numer dwa, prowadzenia w sposób bezpieczny. Służą wobec tego bardziej zagadnieniom porządkowym, czyli organizacji i koordynacji ruchu wielu pojazdów. Aby jednak taka koordynacja ruchu była wydajna należy wpierw zapewnić każdemu pojazdowi z osobna cały zasób przydatnych mu informacji (by wiadomo było dokąd jedzie).
Sporą propozycję towarów posiada Sklep Wimed - znaki drogowe sprzedaż.

.

Aaparaty słuchowe S.C. we Wrocławiu - badania słuchu dla niemowląt
Sklep Kamil - obuwie damskie, buty męskie na każdą porę roku

--

Artykuł pochodzi z serwisu Publikuj.org, kliknij tutaj aby go zobaczyć.

Jak oszczędzać paliwo – ekonomiczna jazda samochodem

Autorem artykułu jest JoannaS



Zastanawiałeś się nad tym jak obniżyć spalanie Twego samochodu? Z pewnością tak, skoro ceny paliw osiągają kolejne rekordy. Oszczędna jazda a raczej oszczędna eksploatacja naprawdę jest możliwa, ale mało kto zna jej sposoby.

Ceny paliw zmuszają do poszukiwania rozwiązań na oszczędzanie paliwa. W niniejszym artykule przedstawimy kilka metod na mniejsze spalanie.

1. Styl jazdy
Korki, godziny szczytu i pośpiech to nasza codzienność. Często w pośpiechu ruszamy energicznie, jedziemy na wysokich obrotach, a na koniec szybko hamujemy. Taka jazda rzadko kiedy pozwala zaoszczędzić więcej niż kilka minut za to zużywa ogromne ilości paliwa zwłaszcza kiedy spieszymy się z rana gdy silnik jest jeszcze zimny.
Zatem:
- trzeba jeździć na możliwie wysokim biegu i płynnie – większe obroty to większe spalanie
- prędkość należy dostosować do warunków na drodze, ponieważ większy opór powietrza sprzyja tylko większemu zapotrzebowaniu na paliwo
- hamowanie silnikiem to darmowa jazda. Kiedy hamujemy silnikiem „zdejmując” biegi silnik nie pobiera paliwa. Jeszcze bardzo dużo osób zwalniając wrzuca luz myśląc, ze jest to oszczędne. Bieg jałowy zużywa paliwo tak samo jak na postoju.

2. Planowanie trasy
Nieodłączne do powyższego jest prawidłowe zaplanowanie trasy. Wiedząc jaką droga jedziemy i jakie będzie na niej natężenie ruchu będziemy mogli ograniczyć zbędne przyspieszanie i inne elementy ekonomicznej jazdy. Również wybór nieco dłuższej drogi z mniejszym natężeniem ruchy wpłynie pozytywnie na ubytek paliwa.

3. Co z postojem?
Jeżeli spotkamy się z sytuacją w której mamy stać w miejscu nieco dłużej warto zgasić silnik o ile nie jest to niebezpieczne.

4. Większa waga to większe spalanie
Ciężar samochodu i tego co w nim przewozimy ma wpływ na wielkość spalania. Dlatego warto z samochodu usunąć rzeczy, które są zbędne. Przykładem może być koło zapasowe, bagażnik dachowy inne „akcesoria” z których na co dzień nie korzystamy. Koło zapasowe można zamienić na lekki zestaw naprawczy.

5. Większy opór powietrza to większe spalanie
W punkcie pierwszym wspomnieliśmy o tym, że szybsza jazda to większy opór powietrza. Bagażniki dachowe, otwarte okna, dodatkowe i zbędne elementy nadwozia również generują większy opór.

6. Ciśnienie powietrza
Zbyt niskie ciśnienie w oponach zwiększa opór toczenia, a to znacząco wpływa na zapotrzebowanie paliwa. Nie mówiąc już tym, że jazda samochodem ze źle napompowanymi kołami jest niebezpieczna. Oczywiście nie można pompować kół więcej niż zaleca producent. Odpowiednie ciśnienie jest podane na oponach. Zaleca się sprawdzać ciśnienie raz w miesiącu.

7. Jakość paliwa
W wielu poradnikach zwraca się uwagę na jakość paliwa, ponieważ gorsze paliwo również ma wpływ na zużycie benzyny.

8. A może gaz zamiast benzyny?
Przy temacie paliwa warto zastanowić się nad założeniem instalacji gazowej. Nowoczesne instalacje nie są już drogie i tak bardzo awaryjne jak te starsze. Należy sprawdzić ceny w lokalnych serwisach i przeliczyć po jakim czasie zwróci się nam instalacją. Na pewno posiadając instalacje gazową będzie można pozwolić sobie na częstsze lub dalsze wycieczki.

9. Oszczędzanie energii elektrycznej = oszczędzanie paliwa
Klimatyzacja, radio, ogrzewanie tylnej szyby i inne urządzania pobierające energię elektryczną w samochodzie powodują zwiększone zużycie paliwa. Nie zawsze nawiew musi być nastawiony na maxa.

10. Zapalaj bez dodawania gazu
Dziś już nie trzeba przy uruchamianiu silnika dodawać gazu. Ilość paliwa niezbędna do rozruchu jest teraz regulowana przez komputer. O tym czasem się zapomina.

11. Zimny silnik zużywa dużo paliwa
Silnik uruchomiony po dłuższym postoju, a zwłaszcza zimą zużywa więcej paliwa zanim się rozgrzeje. Tutaj również należy pamiętać o spokojniejszej jeździe. Ciekawostką może być prawidłowe parkowanie jeszcze z rozgrzanym silnikiem do kierunku późniejszego odjazdu. Często pod blokiem wskakujemy w wolne miejsce, a z rana tracimy dodatkowe paliwo na włączeniu się do ruchu -kiedy samochód należy wycofać, zawrócić zanim ruszmy w drogę.

12. Obsługa serwisowa – nie zapominajmy o tym
Regularne serwisowanie samochodu, wymiana oleju, filtrów, świec również ma wpływ zużycie paliwa.

13. A może….
Zamiast jeździć samochodem warto zastanowić się nad komunikacja miejską?

---

Asia


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czy tłumik wpływa na wydajność auta?

Autorem artykułu jest P.



Nie wszyscy kierowcy, zarówno profesjonaliści, jaki i amatorzy wiedzą, ze tłumik jest wyjątkowo ważnym elementem silnika, nazywanego "sercem" samochodu. Nieprawidłowo dobrany układ wydechowy może źle wpłynąć na funkcjonowanie silnika.

Właściciele pojazdów wyposażają więc swe auta w nowoczesne projekty komór spalania, wtryski paliwa, większą ilość zaworów itd., wkładając w to ogromne koszty. Dzięki tego typu zabiegom uzyskują wydajniejsze, ekonomiczniejsze i bardziej sprawne samochody. Nieodpowiedni tłumik może być przyczyną do negatywnych w skutkach zmian w tej tak starannie zaprojektowanej konstrukcji. W efekcie mamy do czynienia z mniejszą mocą i zwiększonym zużyciem paliwa. Najgorszy scenariusz przewiduje nawet przegrzanie i spalenie silnika.

Tłumiki powinny być indywidualnie dobrane do każdego modelu auta i wykonane według zaleceń producentów samochodów. Wszystkie muszą posiadać zaświadczenia o przeprowadzonych badaniach dotyczących ich jakości (certyfikaty i referencje). Prawidłowo zamontowany układ wydechowy istotnie wpływa na wyciszenie hałasu silnika. Niezwykle istotnym – o ile nie najważniejszym – powodem, dla którego nie powinniśmy być obojętni na to jaki tłumik mamy zainstalowany w samochodzie, jest jego właściwość redukcji szkodliwych spalin. Podstawową rolą układu wydechowego, a ściślej katalizatora, jest odprowadzanie gazów spalinowych na zewnątrz. Źle dobrany tłumik i niskiej jakości uszczelki mogą przyczynić się do przedostawania się niewyczuwalnego i silnie trującego tlenku węgla do kabiny pasażerskiej samochodu. W efekcie skutki mogą być tragiczne, bowiem kierowcy i pasażerowie narażeni są na zatrucie i utratę przytomności.

Jak ważna jest wysoka jakość i odpowiednie wyregulowanie układu wydechowego świadczą chociażby niesłychanie trudne warunki, w jakich tłumik musi pracować. Sama temperatura gazów spalinowych wewnątrz wynosi do 1000°C. Z kolei z zewnątrz układ wydechowy jest chłodzony powietrzem lub opadami atmosferycznymi. Gazy wydalane są z silnika z częstotliwością od 1200 do 12000 razy na minutę, natomiast drgania silnika przenoszone są bezpośrednio na układ wydechowy. Ponadto gazy spalinowe oddziałują silnie korozyjnie, zaś zew­nętrzna strona zarzucana jest ogromną ilością kamieni i piasku. Dodatkowym utrudnieniem są wyrwy i nierówności na jezdni, mające wpływ na zawieszki i złącza, będące często przyczyną zerwania oraz nagłego zniszczenia całego układu wydechowego. Nie jesteśmy zatem nawet sobie wyobrazić ani przewidzieć na jakie przeszkody narażony jest układ wydechowy naszego samochodu. Niestety utrudnienia te mają wpływ na jego żywotność i wydajność.

Współcześnie tłumik spełnia więcej funkcji niż kiedyś. Poza jego kluczowymi zadaniami, takimi jak redukcja spalin i tłumienie hałasu, nowoczesne układy wydechowe są w stanie znacznie bardziej poprawić ogólną sprawność samochodu. Nowy tłumik to szeroko rozumiany komfort jazdy, na który składają się: prawidłowa moc, odpowiednie spalanie i właściwa temperatura. Wszystko to wiąże się z doskonalszymi osiągami naszego pojazdu.

Szczególnie należy zwrócić uwagę na katalizator, który jest niezbędnym i koniecznym elementem układu wydechowego, nie tylko samochodów osobowych, ale także innych pojazdów napędzanych silnikiem spalinowym. Obecnie samochody są największym źródłem zanieczyszczenia środowiska, stąd zaczęto wprowadzać surowe reguły odnośnie do wyposażenia samochodów w najnowocześniejsze katalizatory. Są to urządzenia, których zadaniem jest neutralizowanie spalin wydalanych przez układ wydechowy. Dzięki katalizatorowi obecne w spalinach związki trujące ulegają różnym reakcjom chemicznym, na przykład dopalaniu. W efekcie ulatniają się z rury wydechowej jako związki obojętne. Funkcjonowanie reaktora opiera się na reakcji składników wchodzących w skład spalin z katalizatorem.

Na koniec warto podkreślić, że nie bez znaczenia jest odpowiednie dobranie tłumika do samochodu. Układ wydechowy i auto to specjalnie oraz indywidualnie dobrana para. Konkretny tłumik powinien być dopasowany do danego modelu samochodu. Uwzględnia się zatem markę, typ, rocznik, pojemność, skrzynię biegów, numer podwozia, kraj produkcji itd. Nieprawidłowo wyregulowany tłumik lub jego wadliwa struktura są powodem złej pracy silnika, widocznej w zwiększonym zużyciu paliwa i słabszej mocy. Nieprawidłowe wykonane połączenia, za­wieszki lub nieodpowiedni montaż przyczyniają się również do przenoszenia drgań silnika na karo­serię auta. W rezultacie zmniejsza się ogólna sprawność samochodu i komfort jazdy.

Stąd powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, jak bardzo ważna jest rola układu wydechowego w ogólnej sprawności pojazdu. Odpowiedni materiał, z jakiego wykonany jest tłumik, wykorzystanie najnowszych technologii w jego wykonaniu, odpowiedni montaż oraz posiadanie atestu to niezwykle ważne czynniki warunkujące trwałość i wydłużoną pracę układu wydechowego, a co za tym idzie – wydajność samochodu.

---

P.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

JAŚ FASOLA i samochody...

Autorem artykułu jest Szymon Smarzewski



Brytyjski komik. Rowan Atkinson, może i wygłupia się przed kamerą, ale samochody traktuje serio. Uwielbia się nimi ścigać i choć jego auta kosztują miliony, szybko poznają dotyk asfaltu na torze, dzwiek tłuczoonego szkła i gniecionej blachy.

rowan-atkinson

Mówią, że już co piąty mieszkaniec Londynu jest Polakiem, Ake nie dajmy się zwieść Anglia pozostanie Anglią, Royal Ascot różni się od Służewca, a tor wyścigowy Silverstone od Miedzianej Góry. Wiele podobnych słów ma inne znaczenie tam, inne tu. Londyńskie Society of Dilettanti nie było klubem ludzi niekompetentnych i wzięło nazwę od słowa zachwyt. Dyletant to amator, miłośnik zajmujący się czymś nie zawodowo, lecz z pasji. Dyletantem w dobrym znaczeniu był Paul Newman startujący w Daytona. David Gilmour i Nick Mason, uczestnicy reviewalowych Carrera Panamericana. Jest nim również Rowan Atkinson, jako kierowca, kolekcjoner aut, świetny felietonista i autor fachowych artykułów o samochodach. To słowo dzieli sferę pasji od sfery zawodu. Odsuńmy na bok Atkinsona komika, u nas kojarzonego głównie z Jasiem Fasolą. Jego inna twarz to miłośnik i wytrawny znawca samochodów. To kierowca tak ceniący samochód, jak pianista ceni swój fortepian.

Warto obejrzeć film z 1991r "Jaś Fasola i samochody" w którym aktor nie tylko zagrał ale do którego także napisał scenariusz.

1120330742_10033740001_Bio-Biography-Rowan-Atkinson-Cars-SF-97645411001

Atkinson ścigał się w półprofesjonalnych pucharach marki ( mini i renault 5). Z pasji i dla przyjemności, bez sukcesów. Nie miejmy jednak złudzeń: jest doskonałym kierowcą. Tyle że w Anglii na torach regularnie trenują tysiące, więc nawet ci lepsi plasują się dopiero w czwartej lub piątej setce. Jest także regularnym uczestnikiem wyścigów historycznych, organizowanych np. w Goodwood i belgijskim Spa. Potrafi wyjaśnić tajniki słynnego podwójnego zakrętu Eau Rouge. Wie, gdzie wyjście celuje się na ślepo, a łudzący nadmiar przyczepności nagle przechodzi w jej zdradliwy brak. Od razu widać, że zna go jak własny ogródek. Tam też jeździ tylko dla frajdy. Ma świadomość, że nie wygra.

Tylko nie kolekcjoner!

Nie dał się porwać wyścigowi mocy i ukrytych modyfikacji w zawodach dla oldtimerów, ale kąśliwie wytyka hipokryzje tych imprez. Ich przepisy są mgliste i giętkie. Rządzi niepisane prawo, że możnym nie zagląda się pod maskę, choćby nawet Bugatti, typ 51 kryło w sobie detale i mechanizmy z XXI w. Dzięki sukcesom zawodowym stać Atkinsona na bycie prawdziwym kolekcjonerem samochodów. W jego posiadłości w hrabstwie Oxfordshire są Astony Martiny, w tym DBS V8 (jeden z 400 egzemplarzy z przełomu lat 60. i 70.), V8 Zagato, DB7 Vantage, Bentley Mulsane, McLaren F1, Bugatti Veyron, Lancia Delta Integrale i Renault 5 Turbo, a także niesamowite MG XPower SV, fajerwerk łączący upadłe legendy MG i Rovera ze strony angielskiej oraz Qvale Mangusta i De Tomaso Bigua z włoskiej. Jego ostatni wspaniały nabytek to wart 100 tyś. funtów Morgan Aeromax.

Ale Atkinson nie lubi określenia kolekcjoner, jeśli sugeruje to kogoś, kto trzyma samochody za muzealnym sznurem z tabliczką: " Nie dotykać eksponatów". Z sarkazmem wytyka takim osobom, że choć sami nabyli swoje auta na rynku, nie puszcza ich tam z powrotem, a po ich śmierci kolekcje kurzą się niedostępne dla nikogo, zamknięte na głucho przez wnuki. Jego zbiór żyje, jeździ, narażany jest na szwank. Astonem Zagato ścigał się na torach i uszkodził go na zlocie właścicieli w Yorkshire. Choć bardziej znany jest inny jego wypadek: wjazd McLarenem F1 w kufer Rovera Metro przy prędkości 50km/h, na A6, matce brytyjskich arterii północ - południe. W 2007 roku podczas pobyty w Aspen w Kolorado rozbił o parkomat tył swojego Volkswagena Jetta, a innym razem, jadąc Audi Quatro uderzył w furgonetkę. Jedni twierdzą, że to śmieciarka, inni że policyjny Van.

Wolno znaczy dumnie

Rowana Atkinsona warto także czytać. Choćby dla przyjemności obcowania z przenikliwą inteligencją i mistrzostwem słowa. W paru wersach swoich felietonów potrafi oddać charakter takich angielskich ikon, jak Jaguar E z 1963r. czy MGB, którymi ścigał się w Spa. Chcąc wyrazić, jak silne wrażenie robi tuzin dawnych silników wyścigowych przegazowywanych na starcie w Goodwood, twierdzi, że prócz muzyki istnieją rzeźby dzwiekowe, działające nie kompozycją, lecz ekspresją i fakturą brzmienia. Trafia w sedno, pisząc, że start do Grand Prix w latach 50. Był porywającą i monumentalną rzeźba dźwiękowa, Z kolei w artykułach do pism samochodowych takich jak "Car" czy "Octane" i "Evo" Atkinson imponuje znajomością tematu. W obszernym i wnikliwym porównaniu Porsche Carrera GT z jego własnym McLarenem F1 pokazuje się jako koneser twardej motoryzacji z najwyższej półki. Bez śladu mentorstwa uczy rozumienia jazdy. To samo robi w filmach. Siada za kierownicą starego Rolls-Royce'a i ogląda zawór sterujący wentylacją, wzorowany na organowych manubriach. Gdy bierze w palce lity, metalowy grzybek i przesuwa cięgło, którego łodyga chowa się z oleistym oporem, tym jednym ruchem i odpowiednią miną wyraża, czym jest wciąż nie dość doceniania dziedzina wnętrza samochodowego. Felietony Atkinsona inkrustowane są obserwacjami tak trafnymi i lapidarnie wyrażonymi, że można by zestawić z nich zbiór aforyzmów oscylujących wokół świata motoryzacji. " Samochód niejeżdżący przestaje być samochodem" - krytykuje egoizm tych, którzy odbierają światu cenne unikaty zamiast je eksponować. "Wyścigi historyczne to teatralność i aktorstwo" - pisze, demaskując siwych seniorów. Niejeden z nich startuje w Mille Miglia Storica po to, by być zauważonym, a nie przeżyć przygodę. "Porsche nigdy nie były piękne, zmysłowe. Atrakcyjne i funkcjonalne, owszem" - wyjaśnia ze snajperską celnością, dlaczego na 911 RSR nie patrzy z taką gulą w gardle jak na Lamborghini Miurę. " Każdy obiekt poruszający się naprawę powoli budzi respekt". Aby ocenić trafność tej uwagi, wystarczy pomyśleć o prezydenckiej limuzynie, tankowcu, nocnym patrolu, ale naprawdę sugestywnie brzmi dopiero, gdy zważyć, że Atkinson zapisał ją, patrząc na zimnowojenny bombowiec Avro Vulcan sunący ( jako dodatkowa atrakcja) nisko i wolno nad terenem Festiwalu Szybkości w Goodwood z hukiem czterych silników odrzutowych Olympus.

1120330742_10033740001_Bio-Biography-Rowan-Atkinson-Cars-SF-97645411001

Świat Astona Martina

Rezerwa Atkinsona wobec Porsche jest znana. Zastrzega, że nie ma nic do zarzucenia autom tej marki, a jedynie nie pasuje do profilu "grupy docelowej". To nie jego klimat. Tutaj dobrze czują się zupełnie inni ludzie. Choć nie stawia kropki nad i, czujemy, co ma na myśli. Porsche jest dla niego zanadto maszynowe, za mało humanistyczne. On przynależy do świata Astona Martina. Ta zabawna alergia jest niezbędna jak gorzka nuta w kuflu Portera. Przecież Rowan Atkinson nie może stać się nudny w swej doskonałości, jako człowiek zżyty z dobrymi samochodami i rozumiejący je, potrafiący się nimi delektować, opowiadać i pisać o nich, a przede wszystkim nimi jeździć.

---

Szymon Smarzewski
Wejdz i przeczytaj, dużo ciekawych artykułów.

poniedziałek, 17 października 2011

Opowieść o luksusie z USA.

Nowy Cadillac DTSTo będzie opowieść o luksusie. Jednym z nierozłącznych atrybutów amerykańskiego snu jest posiadanie amerykańskiego samochodu. Jak przystało na USA, auto takie ma za zadanie rozpieszczać swojego właściciela, dlatego też powinno być wielkości kawalerki, posiadać silnik nie mniejszy niż 4-litrowy oraz wszelkiego rodzaju znamiona wypasu, o których nawet byśmy nie pomyśleli. Może i Kowalski nie pomyśli ale Smith zdecydowanie tak, dlatego zdecyduje się na zakup Cadillaca…

Historia tego samochodu rozpoczęła się 121 lat temu ! Ojcem Cadillaca jest Henry Leland. W 1890 roku, w Detroit założył on skromny warsztat, w którym produkował silniki parowe i benzynowe dla łodzi. Z czasem rozszerzył pole działania i rozpoczął produkcję części dla fabryki samochodów Oldsmobile i Forda. Później poszło z górki. Leland założył własną fabrykę samochodów i nazwał ją Cadillac (od jakiegoś francuskiego oficera, mającego wkład w powstanie Detroit). Samochód zaliczył praktycznie całą ewolucję motoryzacji. Zmieniały się technologie, silniki, elementy konstrukcji. Natomiast jedno pozostało bez zmian. Cadillac bez względu na to czy był to model Chassis czy DTS budzi podziw, szacunek dla konstruktorów i poczucie luksusu.

Nowy Cadillac Paradoksalnie posiadanie takiego samochodu nie jest obecnie niczym skomplikowanym. Import z USA stał się codziennością i auta są łatwo dostępne w Europie i Polsce. Samochód możecie już kupić w cenach zbliżonych do luksusowych Europejskich marek. Jednakże trzeba liczyć się z tym, że nakarmienie takiego samochodu to spore obciążenie dla kieszeni właściciela. Jeśli chodzi o części zamienne i eksploatację to nie ma problemu. Części z USA dostępne są w Polsce albo na zamówienie. Ich ceny nie są przesadnie nadmuchane ponieważ z pojawieniem się „amerykanów” na Polskich drogach i podaż wzrosła.

Co takiego ma Cadillac? Mówienie o skórach, klimie, elektronice czy setkach koni mechanicznych nie ma sensu. Ma przede wszystkim wiekową tradycję, doświadczenia pokoleń i jest synonimem luksusu i wygody.

Tekst pochodzi ze strony Shout.pl - Artykuły do przedruku

Serwisowanie wózków widłowych

Bardzo wiele zakładów przemysłowych, fabryk czy magazynów korzysta z różnego rodzaju środków transportu. Jednym z najczęściej wykorzystywanych są wózki widłowe. Rozwiązują one wiele problemów związanych z logistyką towaru, co jest kluczowym elementem działalności takich miejsc.

Wózek widłowy to nic innego jak pojazd, który przewozi palety z towarem z miejsca na miejsce. Dzięki wysuwanym i podnoszonym widłom, może on sięgać nawet na kilka pięter do góry. Wykorzystując więc taki wózek, możemy z powodzeniem zatowarować wysokie piętra magazynu, tam gdzie ludzka ręka nie powinna sięgać.

Korzystanie z wózków widłowych wymaga jednak częstej kontroli. Co jakiś czas warto sprawdzić stan techniczny pojazdu, aby nie spotkać się z problemami. Serwis wózków widłowych najlepiej zlecić producentowi. Najlepsze firmy produkujące sztaplarki mają swoich specjalistów, którzy najlepiej będą wiedzieli na co zwrócić uwagę przy przeglądzie czy docelowej naprawie wózka. Jednakowoż, serwis wózków widłowych musi być regularny. Nie można go zaniedbywać, gdyż niesprawny sprzęt bardzo szybko może doprowadzić do groźnych wypadków. W takiej sytuacji, pełną odpowiedzialność ponosi właściciel pojazdu.

Jeżeli nabyliśmy używane wózki widłowe, to warto sprawdzić firmy, które mogłyby zająć się serwisowaniem naszego sprzętu. W tej branży, cena jest zwykle wprost proporcjonalna do jakości usług, więc nie warto oszczędzać. Potencjalne oszczędności mogą zmienić się w nawał dodatkowych kosztów, które będą poza naszym zasięgiem.

Tekst pochodzi ze strony Shout.pl - Artykuły do przedruku
BMW K 1300 GT – wygoda z Bawarii

Marka BWM wszystkim kojarzy się przede wszystkim ze wspaniałymi niemieckimi autami. Sytuacja ta jednak coraz bardziej przechodzi w zapomnienie, gdyż obecnie równie popularne stały także motocykle wychodzące z tej samej fabryki. Logo koncernu od zawsze symbolizowało wysoką jakość wykonania i wcale nie niższą wygodę, niezależnie od tego czy maszyna jeździ na dwóch czy czterech kołach. A jak wygoda to i turystyka, które dla niemieckiego koncernu jest bardzo ważna co pokazali poprzez model BMW K 1300 GT.

Motocykl ten zdecydowanie można zaliczyć do jednych z bardziej udanych w historii bawarskiego producenta, co widać już od pierwszej chwili. Sprzęt prezentuje się bardzo nowocześnie i solidnie. Jest to idealne połączenie masywnego wyglądu z niesamowitą praktyczną wygodą. Warto wspomnieć, że K 1300 seryjnie został wyposażony w aż trzy duże kufry podróżnicze, dzięki czemu kierowca może nim udać się nawet w długą na setki kilometrów trasę, sam bądź też z pasażerem.

Zasiadając za sterami od razu można wyczuć dotyk niemieckiego BMW. Dwa duże jednakowej wielkości zegary oraz komputer pokładowy pomiędzy nimi, jasno i przejrzyście podają wszelkie potrzebne informacje. Warto wspomnieć także o paru udogodnieniach jakie zostały wprowadzone. Pośród nich znaleźć można chociażby podgrzewane siedzenia i manetki, które znacznie podnoszą komfort jazdy w chłodne wieczory. W nocy z kolei drogę przed kierowcą oświetlają ksenonowe lampy dbające o idealną widoczność.

Jeśli chodzi o samą jazdę to pomimo iż nie jest to typowy ścigacz, silnik w pełni spełnia swoją rolę. Dzięki pojemności 1300 cm3 kierowca włada mocą w granicach 160KM, co w zupełności wystarcza na dynamiczną i płynną jazdę. Dobrej jakości zawieszenie i wyważenie środka ciężkości sprawia, że maszynę prowadzi się łatwo i pewnie, pomimo nie tak małych przecież gabarytów. O bezpieczeństwo podczas jazdy zadbają nowoczesne systemy takie jak kontrola trakcji, ABS czy specjalny system kontrolujący prawidłowe ciśnienie w oponach.

W ramach podsumowań pozostaje jedynie polecić opisywany wyżej model jako świetny środek transportu na krótkie, ale w szczególności długie trasy. Pełen komfort i mocny silnik to jedne z głównych atutów jakie oferuje BMW K 1300 GT co połączenie z bardzo wysoką jakością wykonania czyni z niego bardzo mocną pozycję spośród wszystkich motocykli turystycznych dostępnych na rynku.

Artykuł z serwisu Airstar.pl Darmowe artykuły do przedruku

Autor: boby


Podziel się z nami swoją wiedzą i doświadczeniem. Dodaj artykuł na Airstar.pl

Motoria.pl - motoryzacyjna platforma ogłoszeniowa

Autorem artykułu jest Marcin Wołek


Serwisy ogłoszeniowe i społecznościowe stają się coraz popularniejsze, a ich rola w Internecie nieustannie rośnie. Takich portali wciąż przybywa i poświęcone są różnorodnej tematyce. Jednym z nich jest serwis motoria.pl, który dotyczy branży motoryzacyjnej.
Motoria.pl jest platformą ogłoszeniową i jak już sama nazwa wskazuje w serwisie znajdują się wszelkie możliwe informacje na temat branży motoryzacyjnej i firm z nią związanych. Podstawową funkcją serwisu jest wymiana informacji, która ma na celu umożliwić kontakt między zleceniodawcą a zleceniobiorcą. Z jednej strony w serwisie zamie[.] są oferty firm, z drugiej zapytania ofertowe. Serwis skierowany jest zarówno do posiadaczy samochodów bądź motorów, jak i do właścicieli warsztatów motoryzacyjnych, ubezpieczycieli i wszystkich tych, którzy nawet w najmniejszy stopniu mają coś wspólnego z branżą motoryzacyjną, a mogą ułatwić przepływ ważnych informacji i kontakt między zainteresowanymi stronami.
Serwis motoria.pl daje przedsiębiorcom możliwość wypromowania swojej firmy poprzez stworzenie wizytówki i dodawanie własnych ofert. Jednak portal jest też czymś więcej niż tylko katalogiem firm. Nie tylko znajdują się w nim informacje na temat przedsiębiorców, ale od razu są przygotowywane pod konkretne ogłoszenie z zapytaniem. Wystarczy wpisać swoje zlecenie w serwisie, do którego natychmiast zostanie przedstawiona najbardziej odpowiadająca oferta. Jak widać zaletą platformy ogłoszeniowej motoria.pl jest przede wszystkim funkcjonalność, która łączy w sobie łatwość i szybkość użytkowania, co niewątpliwie ułatwia nawiązanie kontaktu między zleceniodawcą a zleceniobiorcą.

Motoria.pl daje więc możliwość regularnego otrzymywania informacji o firmach z branży motoryzacyjnej i klientach poszukujących usług w tym zakresie, stąd doskonale pełni funkcję platformy ogłoszeniowej.
--
Artykuł pochodzi z serwisu Publikuj.org, kliknij tutaj aby go zobaczyć.

Czy zakup używanego auta może być bezpieczny?

Autorem artykułu jest witkot


Samochód używany... Jedni są za, inni przeciw. Czy rzecz w zasobności portfela, czy chodzi o wiedzę na temat samochodów, która ułatwia zakup używanego auta. Każdy medal ma dwie strony, my obracamy go na tą używaną bo wiemy, że można jeżdzić fajnym autem kupionym tanio i pewnie.

Samochód używany na kredyt: czy to ma sens?

Prawda życiowa nr 435: Każdy mężczyzna, duży czy mały, marzy o ognistym, piekielnie szybkim, pięknym i niesamowicie zaawansowanym technologicznie Nissanie GT-R. Jeżeli znasz kogoś, kto o nim nie marzy, oznacza to, że z pewnością go nie widział. Albo marzy o Bugatti Veyron SS albo też o nierealistycznie szybkim Arielu Atom Mugen. Smutna prawda życiowa nr 666: z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy założyć, że nie stać Cię na żaden z powyższych pojazdów. Mnie również. Pewnie nigdy nas nie będzie stać, nawet, jeśli połączymy swoje budżety, budżety swoich krewnych i przyjaciół. Czy to jednakże powinno nas zniechęcić do marzeń o frajdzie z jazdy samochodem? Czy tak łatwo wywiesimy białą flagę i przeniesiemy się w strefę Astry 1.4? Absolutnie nie! W końcu jedno z najbardziej udanych haseł reklamowych Jaguara z początku lat 90-tych brzmiało: „Marzenia są po to, aby je spełniać!”. A kolesie z Jaguara znają się na spełnianiu marzeń.Ustaliwszy jednak relację: mój portfel vs. auto takie jak Mercedes SLS na właściwie realistycznym poziomie, obniżmy nieco loty. Prawda, obniży to nieco również poziom przyjemności z prowadzenia, ale odpowiednio dużo bardziej zmniejszy koszty. Bezspornym przecież jest, że fun w Mazdzie MX-5 jest mniejszy niż w 911. Ale czy aż 5 razy mniejszy, tak jak ma się cena Mazdy w stosunku do ceny Porsche? Ciężko to oszacować. Raczej to jednak wątpliwe. Ale Ty znasz się przecież na autach, w innym przypadku nie byłoby Cię tu i nie czytałbyś tego artykułu. Wiesz, więc, jak wiele jest aut, które dadzą dużo przyjemności z prowadzenia, a być może nawet umożliwią pielęgnowanie sportowej pasji lub wyróżnienie się z tłumu za stosunkowo skromne pieniądze. Nie będziemy Ci radzić, jakie to ma być auto. Ty najlepiej wiesz, co lubisz. Jeden woli drift, ktoś inny off-road, jeszcze inny komfort i grobową ciszę w czasie ruchu pojazdu, ktoś jeszcze inny wiatr we włosach, a z kolei Marta lubi białe. Jedno możemy powiedzieć na pewno: nowe auta są drogie, a samochody z drugiej ręki nie gryzą.

Samochód używany na kredyt: Jak to zrobić z głową?

Nie gryzą, oczywiście pod warunkiem zachowania właściwej dozy ostrożności i zimnej krwi oraz dokonania przed zakupowego sprawdzenia pojazdu koniecznie w autoryzowanej stacji danej marki, gdzie obiektywni mechanicy z długoletnim doświadczeniem i ich komputery, na bank wykryją, że sprzedawca samochodu chce Ci wcisnąć „bezwypadkową nówkę sztukę” pospawaną z czterech innych gratów w zeszłym tygodniu. Badanie jest płatne ok. 150 zł, dogadaj się więc najpierw ze sprzedawcą auta, że jeśli coś z pojazdem jest nie w porządku, to on pokrywa koszt badania. Co ważne, to zbywca powinien podpisać w recepcji serwisu zlecenie badania auta. Na kogo jest zlecenie, ten płaci. To pierwsza weryfikacja:, jeżeli sprzedający chce Cię oszukać, nie zgodzi się na takie warunki ani nawet na samą wizytę w ASO i będzie starał się zapewniać Cię, że auto jest świetne i nie ma takiej potrzeby. Wtedy już wiesz: Twój czysty zysk - oszczędzasz czas, pieniądze i przyszłe kłopoty. Takie badanie naturalnie musi tyczyć się samochodu, który nabywasz od znajomego, na giełdzie, z ogłoszenia lub komisu. Raczej pewnym źródłem auta z drugiej ręki będzie salon danej marki, który odsprzedaje wozy uzyskane od innych Klientów w rozliczeniu przy kupnie nowego. Te pojazdy z reguły są w dobrym stanie, gdyż takich transakcji zazwyczaj dokonują ludzie, którzy często zmieniają samochody, ponadto wszelkie usterki zostały najprawdopodobniej usunięte w salonie przed odsprzedażą. Z zasady otrzymujesz też ok. 3 miesięcy gwarancji. Koszt niewiele wyższy niż w komisie, korzyści natomiast sporo i ryzyko dużo mniejsze. Można również spróbować przejąć auto poleasingowe na aukcjach zamieszczanych na stronach firm leasingowych. Stan auta może być różny, ale ponieważ są one szczegółowo opisane przez niezależnych rzeczoznawców, wiesz, co kupujesz. Tu trafiają się okazje: firmy bankrutują i czasami pozbywają się floty za bezcen.

Bez względu na wszystko musisz pamiętać o podstawowej regule: nie napalaj się! Oczywiście, że to trudne, wszak kochamy samochody i marzymy o nich, ale używanych aut są w zasięgu ręki setki tysięcy. Zawsze znajdziesz lepszy, być może będziesz musiał jedynie trochę poczekać.

Samochód używany: Tani i bezpieczny kredyt na samochód.

Ok, auto wybrane, co dalej? Przydałyby się pieniądze na zakup. Tu mamy następujące możliwości: masz pieniądze albo nie. Jeżeli masz, to problem z głowy. Co innego, jeśli nie masz… Ale i tu są rozwiązania. Gdy masz pracę i w miarę stałe dochody, wiele banków chętnie sfinansuje Twój pojazd. Ale uwaga: kredyty na samochód do najtańszych nie należą, chociaż są wyjątki i da się wyszukać kredyt na zakup pojazdu oprocentowany na ok. 8% rocznie. To już prawie jak kredyt hipoteczny. Ale samodzielne przeszukanie całej palety ofert na rynku trwa. Najprościej, najszybciej i najdrożej jest wziąć kredyt, który jest pod ręką np. w komisie lub taki, który jest mocno reklamowany przez bank. A wtedy oprocentowanie wynoszące ok. 20% rocznie jest pewne jak w banku. Tak, jak w przypadku wyboru auta, konieczna jest wizyta przed sprzedażowa w serwisie, tak w przypadku finansowania, dobrym rozwiązaniem jest poproszenie o pomoc w wyborze taniego i dostępnego kredytu samochodowego firmę doradztwa kredytowego. W przeciwieństwie do wizyty w serwisie, pomoc doradców kredytowych jest zawsze darmowa. Możesz z niej skorzystac nie wychodząc z domu. Wyszukaj doradce w Internecie i zadzwoń lub napisz do nich. Bez obu tych wizyt, można się nieźle wpakować w zakup dobrze prezentującego się złomu, za który zmuszony będziesz płacić horrendalne raty przez następne 6 lat.

Nie gwarantujemy, że samochód z drugiej ręki to pewny zakup. MUSISZ ZACHOWAĆ OSTROŻNOŚĆ!!! I precyzyjnie liczyć zarówno koszty zakupu, kredytowania, jak i ewentualnej późniejszej eksploatacji. Wiemy jednak, że auta używane są dużo tańsze niż nowe, a korzystny zakup na kredyt dobrego używanego auta jest wykonalny, nawet, jeśli się nie znasz na samochodach. Ale przecież wtedy nie byłoby Cię na tym portalu i nie czytałbyś tego artykułu.

---

Wit Witkowski

HDC

81 45 113 13

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

piątek, 14 października 2011

Yamaha Grizzly 700 4x4

Autorem artykułu jest kornpp


Motocykle na całym świecie zgarnęły sobie spore grono fanów, którzy bardziej preferują jazdę właśnie na dwóch kółkach zamiast na czterech. Rynek motocyklowy jest bardzo duży i oferuje szeroki wybór umożliwiający znalezienie czegoś odpowiedniego praktycznie dla każdego.

Szczególnie ekscytującym rodzajem jazdy jest jazda enduro, a więc po bezdrożach, błocie i piasku. Idealnym do tego sprzętem może być quad, a konkretnie model Yamaha Grizzly 700 4x4.

Motocykle tego typu od pozostałych różnią się przede wszystkim tym, że posiadają cztery koła, a nie dwa jak to zwykle bywa. Z zewnątrz Yamaha Grizzly jak sama nazwa wskazuje prezentuje się agresywnie i ostro. Od razu widać, że jest to sprzęt wprost stworzony do szaleństw w błocie czy piachu. Warto dodać, że pomimo swojego typowo terenowego przeznaczenia motocykl jest wyposażony w lampy, tak więc istnieje również możliwość jego zarejestrowania i poruszania się nim w ruchu ulicznym.

Po oglądnięciu z zewnątrz przychodzi czas na zagłębienie się w jego serce, a więc silnik. Yamaha została wyposażona w jednocylindrowy, chłodzony cieczą silnik o pojemności 686ccm i 5-cio biegową skrzynię biegów. Waga oscyluje w granicach 272 kg mierzona „na sucho”, której podczas jazdy praktycznie się nie czuje. Quady Yamahy zostały wyposażone w specjalny system, który w zależności od prędkości dobiera siłę i szybkość obracania się kolumny kierownicy, co jest wyjątkowo wygodnym rozwiązaniem, gdyż kierowca nie musi się więcej siłować z maszyną.

Sam silnik pracuje równo i zapewnia odpowiednią moc, której nie powinno zabraknąć nawet w najcięższych warunkach. Pozycja za kierownicą jest wygodna i nie męczy nawet po długich kilometrach przejażdżki. Zawieszenie także w pełni spełnia swoją rolę zmiękczając wszystkie napotkane na drodze nierówności. Grizzly 600 na rynku zadebiutował już roku 1998 i już od samego początku objął prym w swojej klasie. Kolejne jego modele 660 i 700 jedynie podniosły poprzeczkę dla konkurencji.

---

Pozdrawiam

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Co musimy wiedzieć zanim kupimy BMW E30

Autorem artykułu jest Oktawiusz Marczykowski


Jak dobre wino - tak starzeje się BMW E30. Używane egzemplarze przestają powoli tracić na wartości. Ceny aut w naprawdę ładnym stanie, z atrakcyjnym silnikiem pod maską, z roku na rok są nawet coraz wyższe.

W roku 1966 BMW zaprezentowały serię E114. Niemiecka firma przechodziła wówczas kryzys, a niewielki, skromny sedan był czymś w rodzaju deski ratunku. Jeśli nie ostatniej, to przynajmniej jednej z ostatnich. Dość szybko okazało się, że produkcja małych samochodów zaczyna przynosić oczekiwane zyski i nie wpływa negatywnie na wizerunek marki.
W roku 1975 zadebiutowało E21. Z jednej strony wydawało się naturalnym następcą popularnego modelu, z drugiej - ze względu na ograniczoną liczbę jego wersji - pozostawiało odczucie niedosytu. Zabrakło przede wszystkim oryginalnej odmiany touring, a także 2002 tii, która do dziś stanowi obiekt pożądania lubiących mocne wrażenia za kierownicą.
W roku 1982 ruszyła produkcja kolejnej generacji modelu oznaczona E30. tym razem BMW bardzo dokładnie wsłuchało się w głosy przyszłych klientów. Początkowo w ofercie znalazł się wyłącznie 2 drzwiowy sedan, ale z biegiem czasu została uzupełniona o wersje, których dotąd nigdy nie proponowano. Był to pierwszy tak wszechstronny model BMW. Pierwszy, który w zależności od konfiguracji nadwozia nadaje się faktycznie na wszystkie okazje.
BMW E30 było produkowane w czterech wersjach nadwoziowych. Bazą, a jednocześnie najchętniej kupowanym modelem, był 2-drzwiowy sedan. Oprócz niego oferowano 4-drzwiówkę, 2 drzwiowy kabriolet oraz cieszący się olbrzymim zainteresowaniem 5 drzwiowe kombi (Touring)

NA WSZYSTKIE OKAZJE
Imponująco szeroko jest także propozycja silników i układów przeniesienia napędu. Do wyboru mamy 4-cylindrowe i 6-cylindrowe benzynówki, 6-cylindrowe diesle, napęd na koła tylne, na cztery koła oraz kompletną ofertę skrzyń biegów - 4-biegowe i 5-biegowe manualne oraz 3- i 4-zakresowe automatyczne
Wersję flagową, choć oczywiście nie ostatnią wśród odmian E30, jest oczywiście bezkompromisowe sportowe M3. Musimy pamiętać, że samochód oferowany był na czterech istotnych rynkach świata - w Europie, Azji, USA i południowej Afryce. Wszędzie dopasowywano go do lokalnych wymaga, modyfikując silniki, zawieszenie. Doskonałym przykładem są modele produkowane specjalnie na rynek włoski (piszemy o nich w dalszej części materiału), a także wersje amerykańskie wyposażone w rozbudowane zderzaki. Z racji wbudowanych teleskopowych amortyzatorów zyskały przydomek diving boards (trampolina). W latach 1984 - 1987 posiadały ozdobne chromowane wstawki. Później ze wzgledu na modę i oszczędności całe zewnętrzne poszycie było już wykonane z tworzywa sztucznego.

SILNIKI
W początkowym okresie produkcji E30 było wyposażone w silnik przejęty z serii E21. Były to 4-cylindrowe jednostki M10 oraz 6-cylindrowe - 320i (125KM) oraz 323i (143KM). W roku 1985 ostatnia z wymienionych została udoskonalona i produkowała już moc 170KM. Każdy, kto interesuje się starszymi modelami BMW, słyszał zapewne o wersjach ''eta". W przypadku E30 chodziło o oferowane na wybranych rynkach ekonomiczne odmiany 325, oznaczone jako 325e, o mocy zredukowanej do ok. 120KM. Silnik ten ma wyjątkową trwałość i okazuje się zaskakująco oszczędny, przy czym w nadwoziu E30 wcale nie wykazuje niedostatków mocy, na które mogli narzekać ueżytkownicy 525e
Lifting z roku 1987 był okazją do prezentacji nowych jednostek napędowych. Zmiany były bardzo istotne. Wybrane silniki otrzymały nowy układ wtryskowy Bosch Motronic. Właśnie dzięki temu moc wersji 320 wzrosła do 129KM, a 325 do 171KM. Pojawiły się także "czwórki" z łańcuchem rozrządu. Najciekaszy był oczywiście oznaczony jako M42, 16-zaworowy, dwuwałkowy silnik 1.8 oznaczony jako 318is

PRZEKŁADNIE
BMW E30 oferowane było z siedmioma przekładniami - czteroma ręcznymi i trzema automatycznymi. W bazowych wersjach (316, 318, 320i) w początkowym okresie montowano ręczne skrzynie czterobiegowe. Piąty bieg oferowano za dopłatą. Modele 323 oraz 325 seryjnie posiadały przekładnie pięciobiegowe, ale różniły się one zestopniowaniem przełożeń. Warto zaznaczyć, że w bazowych wersjach synchronizowane były wyłącznie biegi do jazdy w przód, a w mocniejszych także wsteczny. Wszystkie przekładnie automatyczne zostały opracowane przez firmę ZF.

KWESTIA CENY
Od zakończenia produkcji serii E30 minęło 20 lat. Nic dziwnego, że auto przechodzi już na motoryzacyjną emeryturę. Coraz rzadziej interesują się nim osoby pragnące praktycznego samochodu do jazdy na co dzień, częściej zadbanych ogzemplarzy poszukują zaś koneserzy. Oczywiście nie chodzi to o limitowane wersje (takie, jak choćby M3), gdyż one zawsze cieszyły się niesłabnącym zainteresowaniem, ale o najzwyklejsze dobrze utrzymane modele, które możemy kupić za 5 - 6 tysięcy zł i mieć pewność, że nie stracą na wartości ani grosza, pod warunkiem, że należycie o nie zadbamy. Co więcej - za kilka lat wartość tych samochodów istotnie wzrośnie. Początkowo zyskiwać będą kabriolety, później w cenie bedzie wszystko, co uchowa się w stanie zbliżonym do fabrycznego. Doskonałym przykładem są już nie które egzemplarze serii E21 - bezwypadkowe, zadbane z konca lat 70. Możemy kupić za 4 - 5 tys. zł i sprzedać za... 10, pod warunkiem, że wykażemy się dobrym wyczuciem i cierpliwością. Najdroższe zadbane zwyczajne E30, jakie udało się nam znaleźć w ogłoszeniach, kosztowało ok, 20 tys. zł ( Kabriolet i z końca produkcji w pełnej wersji wyposażenia).

ZANIM KUPISZ
NADWOZIE
Nadwozie E30 jest bardzo dobrze zabezpieczone przed korozją. Nawet w zarysowanych miejscach blacha trzyma się zaskakująco dobrze. Oczywiście samochód nie jest wieczny - najsłabszym elementem są (jak w większości BMW) dolne krawędzie drzwi, gdzie pod osłonkami może gromadzić się rdza. Szukając samochodu dla siebie zwróćmy uwagę na dwie rzeczy. Po pierwsze - unikajmy aut zdekompletowanych, pozbawionych listewek, chromów itp. Te elementy nie występują jako zmienniki, a jeśli już, to ich jakość są towarem deficytywnym i trzymają ceny. Sprawa druga to spoiler pod przednim zderzakiem. Dość często bywa uszkodzony i również trudno go dokupić w idealnym stanie.
Jeśli ktoś interesuje się wersją cabrio, powinien szukać modeli, do których sprzedawca dokłada opcjonalny twardy dach. Taki gadżet to prawdziwy biały kruk na rynku wtórnym. W Niemczech jego cena sięga 1000 euro.

PRZENIESIENIE NAPĘDU
Najpoważniejszym problemem samochodu jest hałas tylnego dyferencjału. W zasadzie można go naprawić, ale koszty tego przedsięwzięcia znacznie przekraczają wartość statystycznego egzemplarza. Aby usunąć hałas, nie wystarczy zazwyczaj regulacji czy wymiana łożysk - przyczyny na ogół tkwi w zużytym kole talerzowym i ataku, które oferowane są wyłącznie w kompletach ASO. Poważnym problemem jest także zakup dyferencjału używanego. Po pierwsze - dość trudno znaleźć dokładnie taki, jaki jest nam potrzebny (przełożenie dobrane do wersji silnika), a po drugie - liczba używanych dyferencjałów w dobrym stanie jest poważnie ograniczona.
Podsumowując - jeśli szukamy zwykłego E30, omijajmy te. w których hałasuje dyferencjał. Jeśli mamy do czynienia z wyjątkowym egzemplarzem - trudno, wtedy kupujemy, ale z pełną świadomością, że naprawa tego elementu prosta ani tania nie będzie.
Warto zaznaczyć, że na żywotność dyferencjału wpływają dwa istotne elementy. Po pierwsze - niski stan oleju lub zaniedbanie w kwestii jego regularnej wymiany oraz lekceważenie wymagań jakościowych. Po drugie zużycie gumowej poduszki, która podtrzymuje go pod nadwoziem. Jeśli jest popękana, dyferencjał opada i pracuje pod niewłaściwym kątem, co przyspiesza jego zużycie.
Zdecydowanie większość skrzyć biegów ma już mniejsze lub większe usterki. Do najpopularniejszych należy zużycie synchronizatorów drugiego biegu. W tym jednak przypadku nie należy się aż tak przjmować - skrzynia biegów jest jak najbardziej naprawialna, a cena - kilkaset złotych za części i usługę - musi być wliczona w koszty napraw, z którymi trzeba się liczyć po zakupie takiego niemłodego, a jednocześnie dość dynamicznego auta.


ZAWIESZNIE
Podwozie BMW E30 jest konstrukcją niezależną i dość oryginalną z konstrukcyjnego punktu widzenia. W Przednim zawieszeniu (układ McPherson) dolne wahacze trójkątne wykonano w sposób charakterystyczny dla starszych modeli BMW. Każdy z nich ma tylko jeden silentblok i dwa sworznie. Wszystkie te elementy mozna wymienić. Ceny najtańszych zestawów naprawczych (dostępne także z łącznikami stabilizatora) rozpoczynają się od ok. 70 zł. Za komplet markowy (produkowany przez firmę zaopatrującą BMW na pierwszym montaż) trzeba zapłacić ok. 150 - 180 zł. Najtańsze wahacze kompletne kosztują ok. 160zł, markowe - ok. 300zł. Ciekawostką są kompletne zestawy zawierające dwa wahacze, dwa silentbloki, dwie końcówki stabilizatora za ok. 500 zł. Taka cena z pewnością nie gwarantuje najwyższej jakości, ale biorąc pod uwagę stan naszych nawierzchni, wydaje się atrakcyjna - kompleksowe odświeżanie podwozia powinno powinno wystarczyć przynajmniej na rok spokojnej, bezpiecznej jazdy.
W zawieszeniu tylnym najczęściej wymienia się tuleje tylnej belki (ramy pomocniczej). Wysokiej klasy produkty kosztują od 100 - 200 zł za komplet, przy czym w wyższej cenie możemy zakupić już elementy poliuretanowe (wyższa trwałość, ale też mniejsze tłumienie drgań). Każdy użytkownik starszego E30 wymienia zwykle także tuleje wahaczy tylnych (cena od 150 do 300 zł) za komplet. Miłośnicy sportowych wrażeń za niespełna 700zł mogą kupić komplet wszystkich poliuretanowych elementów elastycznych, jakich potrzebuje do podwozia E30, włącznie wału napędowego.
Najważniejszym elementem, który trzeba wymienić, choćby profilaktycznie, jest wspomniana wcześniej poduszka dyferencjału (koszt od 150 do 230 zł w zależności od jakości elementu)

SILNIKI
W zasadzie wszystkie silniki BMW są wrażliwe na przegrzanie, a jednocześnie dość łatwo je przegrzać. Wynika to z faktu, że wentylator chłodnicy, choć napedzany paskiem wielorowkowym od wału korbowego, posiada wbudowane sprzęgło wiskotyczne, które w zależności od temepratury napędza "wiatrak" proporcjonalnie do obrotów silnika lub pozwala mu się kręcić swobodnie z prędkością nadawaną przez pęd powietrza. Jeśli sprzęgiełko ulegnie uszkodzeniu, wentylator nie osiaga potrzebnej prędkości, co sprawia, że jednostka się przegrzewa. Czasem, w skrajnych przypadkach, prowadzi to do rozerwania chłodnicy (pękają zwykle plastikowe boczki).
Przed zakupem samochodu trzeba zatem koniecznie sprawdzić stan visco, dzięki czemu zarientujemy się, w jakim stanie jest silnik. Test wykonujemy w prosty sposób. Otwieramy maskę (silnik jest wyłączony, ale kluczyk znajduje się w pozycji "zapłon"). Jeśli wskaźnik temperatury pokazuje, że motor jest zimny, wentylator mozna be problemów poruszać ręką. Jeśli wskazuje, że jest gorący - wentylator powinien sprawiać wrażenie zablokowanego - w ruch wprawi go dopiero włączenie napędu.
Na temperaturę silnika musimy zwrcać uwagę także podczas jazdy próbnej - jeśli wskazówka się nie podnosi, pół biedy. Jesli balansuje niebezpiecnie w okolicy czerwonego pola, lepiej zrezygnwać z zakupu.
W przypadku silników wysokoprężnych typowym problemem jest oczywiście spory przebieg (nie sugerujemy się stanem licznika) i wynikające z niego zużycie pierścieni tłokowych (brak kompresji, trudności z rozruchem).
Dość poważnym probleme są pekające głowice w jednostkach 6-cylindrowych (w wersjach 2,4 oraz 2,4TD pękały nagminnie). Obawy budzi przegrzewanie się silnika podczas jazy, pomimo że sprzęgło wentylatora chłodnicy jest sprawne. Świetnym testem jest kontrola węży chłodnicy przed rozgrzaniem jednostki napędowej i po rozgrzaniu. Jeśli na zimno są bardzo miękkie, a po nagrzaniu trudno je ścisnąć, wiadomo, że z E30 będą mniejsze lub większe kłopoty.
Wiele osób uważa, że jeśli w nowszych silnikach E30 mamy już łańcuch rozrządu, to nie trzeba go w ogóle wymieniać. To oczywiście mylne założenie. Gdy mamy do czynienia z samochodem, który przejechał ok. 300 tyś. km/ jest prawiepewne, że łańcuch nadaje się do wymiany, a przy okazji warto wymienić jego ślizgi oraz napinacz.
Kupując używane E30 należy mieć świadomość, że jest to już samochód leciwy, z dużym przebiegiem, a zatem obok problemów typowych, wynikających ze specyfiki danej jednostki, trzeba liczyć się ze zużyciem eksploatacyjnym, które daje się we znaki nawet najlepszym konstrukcjom świata.
Obowiązuje napisana zasada, że naprawę silników BMW zajmuja się wyłacznie wyspecjalizowane serwisy. Wynika to z dwóch powodów. Po pierwsze - tylko w takich miejscach możemy liczyć na to, że mechanik zna typowe słabostki danej konstrukcji oraz wie, z czym mozna sobie poradzić budżetowo, a z czym raczej nie. Po drugie - tylko wyspecjalizowane serwisy mają sprawdzone źródła zaopatrzenia w części zamienne i potrafią obiektywnie doradzić, kiedy należy kupić część oryginalną, kiedy zupełnie wystarczające są zmienniki (a jeśli tak, to jakiej marki) lub części używane

---

mrvalamirbmwfans.blogspt.com

Range Rover P38

Autorem artykułu jest Patryk Kozicki


Przez jednych lubiany, przez innych nie. Jedno jest pewne, drugiego takiego nie ma! Auto jest jedyne w swoim rodzaju, duże, nieekonomiczne, drogie w utrzymaniu, jednocześnie posiadające coraz większe grono zadowolonych użytkowników, w czym tkwi jego tajemnica?

Photo-0002

Rozwiązanie tej zagadki jest dość proste. Jest to idealny samochód dla osób ceniących sobie oryginalność i komfort za rozsądną cenę. Nie możemy zapominać że koszt nowego Range Rovera przekracza kilkaset tysięcy złotych.

Wielu użytkowników narzeka na drogi serwis, czy kosztowne usterki... System EAS, czyli pneumatyczne zawieszenie, stonowi jeden z najdroższych w eksloatacji elementów samochodu. Koszt nowego kompresora to kilka tysięcy złotych a regeneracja ok. 1500zł. Czy to dużo?

Nie można porównać eksploatacji tego samochodu z "normalnymi" samochodami. W starciu np z seicento napewno przegra pod względem ekonomiki... ale.... pozdrawiam kierowców z seicento :)

Range Rover P38 zdobywa coraz większe rzesze fanów zakochanych w tym modelu. Dzieje się tak ponieważ jazda tym samochodem po utwardzonych drogach jest komfortowa, między innymi dzięki wyposażeniu, które w wersjach DSE i HSE było bardzo bogate, oraz zawieszeniu pneumatycznemu. Mimo tego, że wymaga raz na 200-250.000 km wymiany kompresora, oraz co ok 60-80.000 poduch zawieszenia (cena szt ok. 350zł) jest jednym z najciekawszych i najlepszych elementów tego samochodu. Fabrycznie można regulować ponad 80mm, wybierając pracę w jednym z czterych trybów: terenowym, szosowym, autostradowym i załadunkowym.
Kolejnym powodem jest uniwersalność tego samochodu, dzięki EAS auto zachowuje się pewnie i przewidywalnie na asfalcie, a fabryczna blokada dyferencjału pozwala wydostać mu się z największych opresji. Jazda autem jest bardzo komfortowa dzięki m.in wysokiej jakości systemu nagłośnienia, skórzanej tapicerce, dwustrefowej klimatyzacji czy wysokiej pozycji za kierownicą, a mimo tego po zjechaniu z asflatu bez problemu dojedziemy w każde miejsce.
Model ten powstał po fuzji z BMW, skąd została zaczerpnięta jednostka diesla o pojemności dwóch i pół litra o oznaczeniu TDS. Jest to silnik wzięty prosto z modeli E34 czy opel omega i po przystosowaniu go do Range Rovera generuje 136 KM, co wystarcza do spokojnego przemieszczania się i lekkiego terenu. Spalanie utrzymuje się w granicach 12-15L/100km ON.
Motowano także dwa silniki benzynowe 4.0 185 KM oraz 4.6 w dwóch wariantach mocy 218 KM oraz 224KM. Spalanie utrzymuje się na poziomie 15-20L/100km w trybie mieszanym. Wiele osób montuje instalacje LPG, a te silniki podobno nie sprawiają większych problemów.
Podsumowując, Range Rover P38 jest dla osoby, która nie boi się drogiego serwisu, a za bardzo małe pieniązki, chce mieć auto zarazem terenowe jak i luksusowe. Ten model jest ostatnim SUV'em, który jest na ramie, co pozwala na jazdę w ciężkim terenie po uprzednim przystosowaniu, i przy odpowiedniej eskploatacji wynagrodzi swojego użytkownika bezawaryjną jazdą i satysfakcją z jazdy!

---

Czym kierować sie przy wyborze ścigacza na pierwszy motocykl

Jeżeli planujemy zakup ścigacza a będzie on naszym pierwszym motocyklem to warto wiedzieć parę rzeczy aby póżniej nie okazało się iż nas zakup to kompletny bubel.
Każdy kto choć raz w życiu przejechał się prawdziwym ścigaczem,lub kocha wolność marzy o tym aby kupić swój własny wymarzony motocykl,aby móc podróżować nim lub poprostu cieszyć się każdym przejechanym kilometrem.

Dwa kółka dają wiele możliwości ich właścicielom,prostym przykładem może być korek w mieście gdzie motocyklista ma możliwość bezpiecznie go ominąć i przesunąć się na sam początek tej kolejki.Ale żeby móc cieszyc się tym wszystkim musimy wybrać taki egzemplarz który oprócz tego,że mam nam się podobać to musi jeszcze być w dobrym stanie aby mógł nam służyć jeszcze przez długi czas oraz taki w którego nie musielibyśmy "wkładać" za dużo.

Jadąc po motor jeśli nie jesteśmy wielkimi znawcami wskazane byłoby wziąść ze sobą jakąś osobe która zna się na tym lepiej od nas,fachowe oko oraz rady którymi możemy się kierować przy zakupie mogą nam naprawdę dużo pomóc.Warto rzucić okiem na rame danego egzemparza czy nie jest gdzieś popękana ale juz wcześniej została przez kogoś spawana,i zazwyczaj jest to zrobione byle jak ponieważ rama wykonana jest zazwyczaj ze stopów lekkich i próba spawania tego nie zawsze wychodzi najlepiej.Widząc taki mankament lepiej sobie odpuścić taki motor.Najczęściej wada ta występowała w motocyklach o pojemności skokowej 600cm3.Przy jeżdzie próbnej mogą wyjść kolejne usterki takie jak krzywa kierownica i przy wiekszych prędkościach bedziemy czuć lekkie znoszenie może to byc przyczyną jakiegoś upadku lub wypadku,wtedy też lepiej zrezygnowac z kupna.Kolejna przyczyna nie jest tak poważna jak te dwie poprzednie ale jeśli kupujemy "szlifiere" z myślą zeby odrazu jeżdziż a nie jeszcze wkładać gdzie już i tak po kupnie jest się spłukanym,to jest słuchanie uważnie łańcucha czy nie jest za lużny,oczywiście istnieje możliwość podkręcenia go ale jeśli to nie pomaga to musimy sie liczyc z dodatkowym wydatkiem około 1000zł(zależy tez od rodzaju łańcucha jaki zostanie wybrany oczywiście dwie zebatki na przód i tył).Kolejną taka wadą wymagającą dodatkowego wkładu jest czyszczenie i regulacja gażników w starszych typach motorów jeśli jest taka potrzeba,bo niestety sameu tego raczej sie nie zrobi bo potzrbny jest sprzęt i troszke większe umiejętności.

Jeśli przebrniemy przez te wszystkie problemy i dylematy pozostaje nam teraz najlepsza część poprostu cieszyć się z jazdy i naszego "nowego" oraz wymarzonego nabytku.

http://mojmotorek.blogspot.com/.
http://mojmotorek.blogspot.com
---
Artykuł pochodzi z serwisu
Publikuj.org, kliknij tutaj aby go zobaczyć.

Schneider Electric nagrodzony certyfikatem ZE Ready

Autorem artykułu jest MPR


Schneider Electric jest pierwszym na świecie producentem który uzyskał certyfikację ZE Ready od Renault dla swojej linii infrastruktury ładującej pojazdy elektryczne EVlink.
Jest to wielki krok naprzód na drodze do pojedynczej procedury gwarantującej kontrolę i kompatybilność na każdym odcinku łańcucha ładowania samochodów elektrycznych. Schneider Electric wspiera kontrahentów i firmy instalujące osprzęt elektryczny, aby doprowadzić do rozpowszechnienia infrastruktury ładującej na szeroką skalę.

Warszawa, 12 października 2011 Schneider Electric jest pierwszym na świecie producentem który uzyskał certyfikację ZE Ready od Renault dla swojej linii infrastruktury ładującej pojazdy elektryczne EVlink. Certyfikat przyznano podczas ceremonii, która odbyła się w siedzibie głównej Schneider Electric w Rueil-Malmaison we Francji, 29 sierpnia 2011 roku.

ZE Ready to wszechstronny protokół testowania kompatybilności stworzony, by zagwarantować spójne wdrażanie przyjętych międzynarodowych standardów w pojazdach elektrycznych i infrastrukturze ładującej. Korzystając z istniejących regulacji i czerpiąc z aktualnych standardów, ZE Ready ma zapewnić kontrolę nad całym łańcuchem ładowania, począwszy od projektowania i instalacji stacji ładujących, przez szkolenie instalatorów i wstępne audyty, aż po wszystkie niezbędne działania związane z kontrolą zgodności i konsultacjami.

- Istnieją trzy główne powody, dla których nasza branża powinna przyjąć standardy protokołu ZE Ready Renault: ograniczenie ilości koniecznych testów, szybsze pozyskiwanie i wymiana informacji zwrotnych dotyczących kompatybilności oraz zagwarantowanie użytkownikom tego, że wszystkie zainstalowane systemy będą działać mówi Jaroslav Zlabek, Prezes Schneider Electric Polska. - ZE Ready to zasadniczy krok na drodze do ustanowienia protokołu przyjętego przez wszystkich producentów aut i wytwórców sprzętu elektrycznego.

Poza interfejsem technicznym opracowanym razem z Renault, Schneider Electric współpracował z kontrahentami i instalatorami osprzętu elektrycznego nad określeniem konkretnego procesu instalacji wymaganego do otrzymania certyfikatu ZE Ready. Schneider Electric stworzył rozległą sieć certyfikowanych instalatorów na całym obszarze Francji, aby zaspokoić potrzeby konsumentów, a także klientów instytucjonalnych.

Prawie 700 kontrahentów otrzymało już certyfikaty pozwalające na instalację stacji ładujących w domach mieszkalnych. Kontakt z klientem lokalnym odgrywa tutaj kluczową rolę, więc ilość kontrahentów wzrośnie wraz z przyspieszeniem tempa sprzedaży pojazdów elektrycznych. Korzyści płynące dla kontrahentów z przystąpienia do programu Couleur Pro Label VE Schneider Electric, to specjalistyczne szkolenia oraz znalezienie się na liście partnerskiej znajdującej się na francuskiej stronie firmy
www.schneider-electric.fr, dostępnej również w całej sieci dilerów Renault;

Prawie 150 firm instalujących sprzęt elektryczny współpracuje z klientami biznesowymi i społecznościami lokalnymi nad wyposażeniem parkingów w stacje ładujące wyposażone w funkcje zarządzania energią. Ładowarki zainstalowano już w ponad 350 punktach sprzedaży Renault w ciągu ostatnich kilku tygodni. Aby umożliwić szkolenia dotyczące praktycznych aspektów instalacji infrastruktury ładującej, a także aby umożliwić zagwarantowanie wysokich kompetencji firmom i władzom lokalnym, przed końcem tego roku Schneider Electric rozpocznie program szkoleniowy prowadzący do uzyskania przez partnerskie firmy instalatorskie tytułu EcoXpert. Szkolenia te skupią się na wymaganiach certyfikatu ZE Ready i standardu IEC 61851.

Pierwsze produkty i rozwiązania dla infrastruktury ładującej produkcji Schneider Electric opatrzone certyfikatem ZE Ready są już dostępne na rynku. Są to produkty i rozwiązania zgodne ze standardem EV Readyź, ogłoszonym przez firmy Renault-Nissan, PSA Peugeot Citroën oraz Mitsubishi Motors 3 października 2011, opartym na ZE Ready.
O Schneider Electric

Schneider Electric, globalna firma specjalizująca się w zarządzaniu energią elektryczną, oferuje swoim klientom w ponad 100 krajach świata zintegrowane rozwiązania w wielu różnorodnych segmentach rynku. Firma zajmuje wiodącą pozycję w dziedzinie energetyki i infrastruktury, procesów przemysłowych, systemów automatyki budynków i centrów przetwarzania danych, a także posiada silną pozycję i bogatą ofertę dla budownictwa mieszkaniowego. Koncentrując się na rozwiązaniach, które przyczyniają się do zwiększenia bezpieczeństwa, niezawodności, wydajności i efektywności energii w roku 2010 grupa uzyskała 19,6 mld Euro przychodów ze sprzedaży. Ponad 110 000 pracowników Schneider Electric aktywnie angażuje się w to, aby pomagać zarówno jednostkom, jak i organizacjom korzystać w pełni ze swojej energii.
---
Artykuł pochodzi z serwisu Publikuj.org, kliknij tutaj aby go zobaczyć.

Samochód to nie tylko wydatki

Auto najczęściej kojarzymy z niekończącą się listą wydatków. Musimy przecież opłacić drogie ubezpieczenie, zrobić przegląd, a o rosnących cenach paliw lepiej nie wspominać. Samochód nie musi być jednak wyłącznie skarbonką bez dna są sposoby na to by stał się dodatkowym źródłem funduszy.
Lato nie oszczędziło nam wydatków na wakacyjne wyjazdy czy remonty mieszkań. A teraz, wraz z przyjściem jesieni, trzeba zakupić wyprawki szkolne, zapisać dzieci lub siebie na kursy językowe, tańca, karate. Jest więc na co wydawać. Ale co zrobić, gdy nie mamy wystarczających środków, a posiadamy już kredyt w banku? Z pomocą może nam przyjść posiadane auto.

Hipoteka na auto?

Posiadając mieszkanie, możemy pod zastaw jego hipoteki ubiegać się o pożyczkę hipoteczną na dowolny cel, jaki zechcemy sfinansować. Podobnie jest w przypadku innych przedmiotów wartościowych, które są w naszym posiadaniu, w tym także i w przypadku samochodu, który - chociaż na co dzień kojarzony głównie z wydatkami może stać się inwestycją, dającą zabezpieczenie na wypadek zaistnienia nieprzewidzianych wydatków w przyszłości.

Innymi słowy, możemy ustanowić coś w rodzaju hipoteki na własnym samochodzie, a więc po prostu auto jest zabezpieczeniem pieniędzy, jakie pożyczamy. Dobrym przykładem funkcjonującego już na rynku rozwiązania jest Pożyczka udzielana przez Powszechny Dom Kredytowy S.A.

- Kredyty zabezpieczone są bardziej przyjazne dla kredytobiorców, zwłaszcza pod względem wysokości oprocentowania. Zabezpieczenie naszej Pożyczki na samochodzie pożyczkobiorcy pozwala nam zatem zaproponować Klientom atrakcyjne warunki tłumaczy Renata Gwoździewicz-Pęcherzewska z PDK S.A. - Dodatkowo, w ramach naszego produktu pieniądze mogą otrzymać osoby, które pomimo faktu, że stać je na spłacanie rat, nie otrzymają kolejnego kredytu z uwagi na ograniczenia Rekomendacji T, ustalające sztywny poziom relacji maksymalnych miesięcznych zobowiązań w stosunku do zarobków kredytobiorcy dodaje Gwoździewicz Pęcherzewska.

Pożyczka na samochód dostępna jest dla osób chcących uzyskać dodatkowe środki z przeznaczeniem na dowolny cel. Zabezpieczeniem może stać się samochód nowy, jak i używany, prywatny lub firmowy (w przypadku osoby prowadzącej działalność gospodarczą), jednak nie starszy niż 8 lat.

Maksymalna kwota Pożyczki to nawet 100 tys. zł, jednak jej ostateczna wysokość uzależniona jest od wartości naszego auta, możemy bowiem uzyskać 100 proc. jego wartości. Spłacać można ją przez maksymalnie 8 lat, jednak to od nas zależy, na jak długo będziemy chcieli pożyczyć pieniądze. Oprocentowanie Pożyczki zaczyna się już od 9,99 proc., czyli jest zbliżone do oprocentowania kredytów gotówkowych w bankach.

.
---
Artykuł pochodzi z serwisu
Publikuj.org, kliknij tutaj aby go zobaczyć.

Innowacja i tradycja wyjście naprzeciw naszym oczekiwaniom

Autorem artykułu jest Joanna Marchocka


W ciągu ostatnich kilku lat oczekiwania Polaków względem samochodów znacznie wzrosły. Zdecydowani na zakup pierwszego lub zmianę dotychczasowego auta klienci stawiają coraz więcej szczegółowych warunków. Dotyczy to zresztą nie tylko aut nowych, bowiem badania rynku samochodów używanych pokazują, że kupowane przez Polaków auta są coraz nowsze i lepiej wyposażone.
Wybieramy więc marki i modele aut dostosowane do naszego stylu życia oraz wciąż rosnących potrzeb i zarobków. Rynek motoryzacyjny stara się zaś wychodzić naprzeciw naszym potrzebom, proponując produkty profilowane na konkretny typ użytkownika. Nierzadko oznacza to konieczność stworzenia auta, które wychodzi poza tradycyjne podziały segmentowanego rynku.

Jedną z popularniejszych marek na polskim rynku motoryzacyjnym i zdobywającą coraz to większe zaufanie klientów jest Nissan. Znaczący pod tym względem był rok 2009, kiedy to Nissan odnotował 20% przyrost sprzedaży samochodów w porównaniu z rokiem poprzednim. Stało się tak przede wszystkim dzięki wprowadzeniu do oferty nowych, pomysłowych i silnie sprofilowanych modeli. W marcu 2007 na rynku pojawił się Nissan Qashqai, crossover stanowiący połączenie cech samochodu sportowo-użytkowego, potocznie zwanego SUV (Sport Utility Vehicle), oraz hatchbacka przystosowanego do jazdy miejskiej. W styczniu 2011 roku dynamiczny i komfortowy model o oryginalnej nazwie sprzedał się w imponującej liczbie egzemplarzy na całym świecie. Także dziś model ten skutecznie znajduje nowych zadowolonych klientów bowiem popularność jego po dziś dzień nie słabnie. Dzieje się tak również w Polsce, gdzie Qashqai znalazł licznych zwolenników, między innymi dzięki wysokiemu zawieszeniu, doskonale sprawdzającemu się na polskich, nierównych drogach. Jednak Nissan to oczywiście nie tylko nowatorski i jak zachwala producent miastoodporny Qashaqai Z roku na rok Nissan sprzedaje na całym świecie coraz większą liczbę produkowanych pojazdów, których niemałą część stanowią modele należące do bardziej tradycyjnych segmentów. Tyle tylko, że podążając za wymaganiami rynku, przechodzą one wizualne i technologiczne metamorfozy, ich wyposażenie standardowe z roku na rok staje się coraz bogatsze, a lista wyposażenia opcjonalnego jest w stanie spełnić zachcianki większości nawet najbardziej wymagających klientów. Autem wartym wspomnienia w tym kontekście jest Nissan Micra (w Japonii Nissan March) produkowany już od 1982 roku. Na przestrzeni niemal trzydziestu lat Micra niejednokrotnie rosła, nabierała coraz to bardziej opływowych kształtów i komfortowych dodatków, ale pomimo wielokrotnej zmiany wizerunku nadal jest jednym z najlepiej rozpoznawalnych i, dodajmy, najlepiej sprzedających się modeli segmentu B.

Pozostaniemy tylko przy tych dwóch przykładach tradycji i innowacji, ale pamiętajmy że równie ważne w ofercie Nissana są przecież modele takie jak Note, Navara, czy X-Trial Potrzeby klientów są coraz większe a wraz z nimi rośnie też sieć dealerów, którzy oferują sprzedaż pojazdów danej marki. Wyjściem naprzeciw rosnącemu zainteresowaniu produktami Nissana jest nowy warszawski dealer marki firma Signella.

Począwszy od Dalekiego Wschodu, poprzez Europę i obie Ameryki samochody japońskiego koncernu zdobywają uznanie nowych konsumentów. Coraz to bardziej innowacyjne pomysły sprawdzają się także w Polsce. Micra, Qashqui, Note, Juke, Navara, Tiida czy luksusowy Murano na stałe zadomowiły się w krajobrazie polskich dróg. Są symbolem nowoczesności, tak jak niedawno wprowadzony a już wielokrotnie nagradzany prestiżowymi nagrodami Nissan Leaf, w pełni elektryczny pojazd przeznaczony dla masowego odbiorcy. Spełniając założenia samej nazwy LEAF powinien być samochodem przodującym, przyjaznym dla środowiska, rodzinnym ale także pojazdem w odpowiedniej cenie. Zdobywca prestiżowych tytułów, Światowy Samochód Roku 2011 oraz Europejski Samochód Roku, już teraz zapisał się złotymi zgłoskami w historii motoryzacji. Od jesieni LEAF wkroczy na rynek norweski, a sprzedaje się już w Wielkiej Brytanii, Francji, Belgii, Holandii, Szwajcarii, Hiszpanii i Portugalii oraz Irlandii. Kto wie, może również za jakiś czas zagości i w Polsce?.
---
Artykuł pochodzi z serwisu
Publikuj.org, kliknij tutaj aby go zobaczyć.

Co zrobić? Jak zadbać o to, żeby na naszych drogach było bezpiecznie? Szczerze mówiąc ywdaje mi się, że nie jest możliwe, aby zmienić mentalność kierowców z naszego kraju. Oczywiście sam bardzo namawiam wszystkich do tego, aby odpowiednio argumentowali i namawiali do bezpiecznej jazdy, jednak szczerze mówiąc nie widze żadnej poprawy. Bezpieczeństwo na drogach w naszym kraju wciąż nie jest wysokie. Tak jak mówiłem, wydaje mi się, że głównie chodzi tutaj o mentalność polskich kierowców, którzy często źle podchodzą do tego, jak kierują. Nie zdają sobie spawy z tego, że niebezpieczna jazda może zakonczyć się tak źle. Szczerze mówiąc, wydaje mi się, że najlepszym sposobem na pokazanie tego, jak można polepszyć jest odukacja już podczas kursow na prawo jazdy. Właśnie wtedy warto ,aby młodzi kierowcy zobaczyli, czym może skończyć się szybka jazda. Najlepiej, aby owe filmy były jak najbardziej drstyczne. Jeżeli chociaż jeden kursant zapamięta ten film, to być może właśnie to zmniejszy ilość wypdków o jeden, a to przecież tak wiele. Sami jednak również spróbujmy zmienić kulturę jazdy samochodem. Jeżeli bowiem ktoś zobaczy, że inni jeżdżą wolniej, a szybką jazdą nie imponuje nikomu – wręcz przeciwnie, to z pewnością zastanowi się kilka razy, czy warto jest ryzykować i jeździć niepewnie.

czwartek, 13 października 2011

Automapa - metody przedłużania licencji i aktualizacji

Autorem artykułu jest AgnieszkaNowacka


Chyba żaden kierowca nie ma wątpliwości, że najważniejszym elementem jego urządzenia GPS jest mapa nawigacyjna. Wysoka jakość i aktualność automapy jest lepszą gwarancja dotarcia na miejsce niż parametry techniczne sprzętu.
Nowa mapa

Producenci map do nawigacji oferują różne metody aktualizacji. Najmniej przyjaznym rozwiązaniem jest zakup nowej automapy. Nowe, aktualne wersje pojawiają się najczęściej wtedy, kiedy jest na nie największe zapotrzebowanie, czyli przed wakacjami. Niestety z reguły już w momencie zakupu automapa jest niekatulana, na dodatek ta metoda aktualizacji oznacza, że przez rok kierowca jeździ na nieaktualnej automapie.


Automapa z licencją i subskrypcją


Drugi model to sprzedaż automapy z licencją. Licencja w pierwszej kolejności służy jako potwierdzenie zakupu ( a tym samym legalności) automapy. Ale najczęściej powiązana jest z usługa subskrypcji, czyli bieżącej, automatycznej aktualizacji. Oprogramowanie nawigacyjne aktualizuje się samo, wszystkie nowe dane są automatycznie zasysane do automapy. W wersji podstawowej możemy liczyć na to, ze w ramach subskrypcji otrzymamy aktualizację sieci dróg, w wersji rozbudowanej w naszej automapie aktualizować się będą też bazy danych takie jak punkty użyteczności, czy wizualizacje budynków.

Upgrade automapy i inne dodatkowe usługi

Czasem zdaża się, że dzięki wykorzystaniu modułu do aktualizacji automapa zostaje wzbogacona w dodatkowe funkcje. Na przykład informacje o pogodzie lub o korkach (co sprytniejsze mapy samochodowe potrafią nawet wykorzystywać historyczne dane, aby sprawdzić kiedy korek się rozładuje). Ale najbardziej cenioną funkcją jest upgrade automapy, który przeprowadza się właśnie z użyciem tego modułu. Usługa typu
automapa upgrade wcale nie polega na aktualizacji do najnowszej wersji - to po prostu zmiana zakresu map - dzięki upgradeowi posiadacze na przykład automapy polska mogą w ciągu kilku chwil stać się posiadaczami automapy europy. Bez konieczności zakupu i instalacji nowego oprogramowania, choć oczywiście ze dopłatą, która i tak jest niższa niż cena nowej mapy.
---
Artykuł pochodzi z serwisu Publikuj.org, kliknij tutaj aby go zobaczyć.

„Kobieta za kierownicą” – czy to nadal stereotyp?

Autorem artykułu jest Marcin Musiał


Od niepamiętnych czasów utarło się stwierdzenie, że kobieta prowadząca samochód to postrach kierowców. Z czego to wyniknęło? I czy dzisiaj to powiedzenie jest aktualne?

Nie da się ukryć, że kobiety są mniej wyrafinowanymi kierowcami, niż mężczyźni, choć oczywiście istnieją wyjątki od reguły. Więc z czego to wynika? Wynika to z jednej prostej przyczyny jaką jest mentalność lub stosunek kobiety do samochodu jako pojazdu. Otóż uważa ona samochód za narzędzie mające ułatwić życie. Z tego względu nie zwraca zbytniej uwagi na przykład na pojemność i moc silnika, ważne jest dla niej, aby miały czym pojechać na zakupy, do pracy, odebrać dzieci ze szkoły. Inaczej sprawa wygląda jeśli chodzi o mężczyzn. Dla niego to o wiele więcej, niż tylko pojazd sam w sobie. Dla faceta samochód to tak, jak by element jego męskości. W nim czuje się pewny siebie i odważny. Warto zauważyć, że najwięcej wypadków drogowych odbywa się przy udziale mężczyzn, a to niewątpliwe skutek tej zbytniej pewności siebie za kółkiem osobników płci męskiej. Wróćmy do pań. Czy w takim razie stwierdzenie „baba za kierownicą” jest dzisiaj aktualne?

Jak już wspomniałem jedna kobieta jeździ lepiej, druga gorzej, jednak nie w tym rzecz. Dzisiaj czasy się trochę zmieniły. Obecnie jest tak zwane równouprawnienie, czyli panie wykonują te czynności, które kiedyś mogli wykonywać tylko panowie. Nie dziwimy się specjalnie, gdy widzimy na przykład panią za kółkiem autobusu czy ciężarówki. Może to jeszcze nie norma, ale przestało się już mówić, że praca w charakterze kierowcy to nie zawód dla niewiast.

Kilka słów na zakończenie. Niestety stereotyp ten, mimo rosnącej liczby pań za kółkiem, nadal wydaję się być aktualny, choć ze statystyk wynika, że kobiety jeżdżą ostrożniej. Niestety obecnie utarł się taki pogląd, że jeśli ktoś jedzie powolnie i niepewnie to znaczy, że jest kobietą.

---

Autor: maniak-samochodowy

http://maniak-samochodowy.blogspot.com

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czas na zmianę-Oczywiście opon Zimowych

Autorem artykułu jest Adstone


Co roku, o tej porze kierowcy zaczynają myśleć o wymianie opon zimowych. Październik jest miesiącem, w którym drastycznie zmieniają się warunki pogodowe, co za tym idzie nasze bezpieczeństwo na drogach jest pierwszą rzeczą, o jaką powinniśmy zadbać. Zatem chcąc chronić siebie i innych, zmieniajmy opony na zimowe!
Polacy i tak wiedzą lepiej.

Wg statystyk przeprowadzonych przez TNS OBOP większość kierowców stara się dokonywać sezonowej wymiany opon. Zarówno komplet opon zimowych, jak i letnich, służy średnio przez 4 sezony każdy. Z badań przeprowadzonych na próbie tysiąca osób, podsiadających samochód, wynika, że 55% respondentów zmieniło opony w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Natomiast 45% nie zmienia opon letnich na zimowe i na odwrót.

Wyniki nie są zadowalające, ponieważ świadomość społeczeństwa na temat konieczności wymiany opon w danym sezonie nadal jest bardzo niska. Kierowcy nie zdają sobie sprawy, że nawet najlepsze opony letnie nie poradzą sobie w zimowych warunkach, natomiast opony zimowe nie zapewnią dostatecznie dobrej przyczepności latem- mówi Pan Piotr Krasnodębski, z salonu Mitcar z Warszawy.

Warto się spieszyć !

Większość kierowców z wymianą opon czeka do ostatniej chwili, kiedy na drogach pojawia się śnieg. Wtedy zakłady wulkanizacyjne są oblegane przez klientów. Warto więc zadbać o to już teraz, aby zaoszczędzić sobie niepotrzebnych nerwów, ale mieć też pewność, że znajdziemy warsztat, który profesjonalnie nas obsłuży .

Nasi klienci zaczynają zmianę opon zimowych już w połowie października. Większość z nich wie, że jest to konieczne w momencie kiedy średnia temperatura zbliży się do 7 stopni Celsjusza. Jednak najwięcej osób pojawia się w Mitcarze, kiedy na drogach jest niebezpiecznie - informuje Pan Piotr Krasnodębski.

Warto pamiętać, że zmiana opon jest konieczna i powinniśmy zawsze pojawiać się
w autoryzowanej stacji obsługi samochodów albo w autoryzowanym warsztacie oponiarskim.

Takie działania z pewnością korzystnie wpłyną na bezpieczeństwo i komfort jazdy.
---
Artykuł pochodzi z serwisu
Publikuj.org, kliknij tutaj aby go zobaczyć.

Płać mniej za ubezpieczenie OC

Z raportu firmy J.P. Morgan Cazenove wynika, że od początku 2011 roku ceny ubezpieczeń pojazdów w naszym kraju wzrosły aż o 11 procent. Specjaliści prognozują, że w skali całego roku ceny mogą pójść w górę nawet o 20 procent. Sprawdź co zrobić, by płacić mniej za ubezpieczenie swojego samochodu.
Obecna sytuacja na rynku ubezpieczeń komunikacyjnych nie jest korzystna dla kierowców. Jednak mimo podwyżek w dalszym ciągu w Polsce mamy dużo tańsze ubezpieczenia OC, niż wynosi średnia w krajach Unii Europejskiej. Z drugiej strony mnogość oraz rozdrobnienie firm ubezpieczeniowych w naszym kraju sprawia, że bardzo trudno jest dokonać wyboru polisy dostosowanej do własnych potrzeb i możliwości finansowych. Decyzję o zakupie ubezpieczenia z pewnością utrudniają również podwyżki, jednak właściciele pojazdów muszą nauczyć się zasad poruszania na rynku ubezpieczeń mówi Maciej Kuczwalski, ekspert CUK Centrum Ubezpieczeń Komunikacyjnych.

Nie przepłacaj porównaj oferty

Kardynalnym błędem kierowców jest przekonanie, że polisa, którą wykupili w ubiegłym roku, także i w tym jest tania i najkorzystniejsza na rynku. Rynek ofert ubezpieczeniowych zmienia się bardzo szybko, a każde towarzystwo prowadzi własną politykę cenową. Na ostateczną cenę wpływa wiele różnych czynników. W związku z tym dochodzi do wyjątkowo dużej rozpiętości cenowej polis dostępnych na rynku. Różnica w cenie tej samej polisy u różnych ubezpieczycieli może być naprawdę wyraźna. Przykładowo kierowca z 15 letnim stażem, który jest właścicielem samochodu Renault Megane z 2005 r. o poj. 1.4, prowadzący samochód bezwypadkowo, za OC zapłaci od ok. 327 do nawet 590 , w zależności od wybranego towarzystwa. Młody kierowca, posiadający prawo jazdy 3 lata na pierwszą polisę będzie musiał wydać ok. 900 zł lub nawet dwa razy więcej. Dlatego warto na bieżąco śledzić i porównywać ceny z różnych towarzystw, by nie przepłacić za ubezpieczenie swojego samochodu tłumaczy Maciej Kuczwalski.

Alternatywa dla młodych kierowców

Młodzi kierowcy, którzy nie mają np. ulg za bezszkodową jazdę, również mogą zmniejszyć koszt polisy. Najlepszym rozwiązaniem dla nich jest ustanowienie współwłaścicielem auta osoby, która na swoim koncie posiada wysokie zniżki na ubezpieczenie. W takiej sytuacji towarzystwo bierze pod uwagę zniżki współwłaściciela, dopisanego do dowodu rejestracyjnego pojazdu. W ten sposób wspomniany młody kierowca, zamiast 900 może zapłacić nawet o kilkaset złotych mniej radzi Maciej Kuczwalski.

Kupuj w pakiecie

Kolejną metodą obniżenia składki za OC jest wykupienie w tym samym towarzystwie dodatkowego ubezpieczenia, czyli skorzystanie z tzw. wariantu pakietowego Gdy jednocześnie kupimy, np. polisę na dom lub mieszkanie, możemy liczyć na kilkanaście procent zniżki w ubezpieczeniu samochodu. Oprócz obowiązkowego OC możemy również wykupić dobrowolną polisę AC, NNW, czyli ubezpieczenie następstwa nieszczęśliwego wypadku lub świadczenie assistance. Tego rodzaju pakiety zwykle bardzo korzystne dla klientów. Doświadczony i ostrożny kierowca za przedłużenie polisy OC i wykupienie do tego fakultatywnego ubezpieczenia AC, płacąc osobno za każdą polisę, zapłaciłby kilkaset złotych więcej, niż korzystając z możliwości zakupu pakietowego radzi Maciej Kuczwalski.

.
---
Artykuł pochodzi z serwisu Publikuj.org, kliknij tutaj aby go zobaczyć.

Historia pewnej Toyoty Corolli

Historia pewnej Toyoty Corolli Praca w skupie samochodów może być całkiem ciekawa. Różni ludzie oferują najróżniejsze samochody. Czasem nawet te same egzemplarze, tyle że w trochę zmienionej wersji. Zapraszam do lektury artykułu.
Praca w
skupie samochodów może być całkiem ciekawa. Różni ludzie oferują najróżniejsze samochody. Czasem nawet te same egzemplarze, tyle że w trochę zmienionej wersji.

W pewien piątek odebrałem telefon od właściciela Toyoty Corolli z Bielska-Białej. A że nasz skup aut działa dokładnie w tym rejonie zainteresowałem się pojazdem. Samochód w wersji kombi, srebrny, d4d, rok produkcji 2004, ciemne szyby, krajowy, bez wypadku i bez wad (tylko troszkę zaczynał rdzewieć nad przednią szybą). Właściciel twierdził również, że od początku jeździł tym autem w firmie i później je odkupił dla siebie. Oferta ciekawa. hmm. Większą wadą był przebieg auta 285 tys km. Cena zaproponowana przez chcącego sprzedać była bardzo wysoka jak na ten przebieg. Niestety mojej wstępnej kwoty nie zaakceptował, więc kontakt się urwał. Pomyślałem sobie wtedy, że to nawet lepiej, gdyż miałbym duży problem z dalszą odsprzedażą Toyoty z takim stanem licznika (ktoś inny pewnie nie miałby żadnego problemu, ale my nie cofamy przebiegu w żadnych samochodach).

Minął dokładnie tydzień od tamtej rozmowy. Dzwoni telefon jakiś nieznany mi numer. Głos w słuchawce mówi: Panie, bo ja mam Corolle do sprzedania. Dokładnie to szwagier, ale on łapnął robotę na tirach i jeździ do Włoch i go nie ma, to prosił, żebym mu znalazł kupca na nią. Auto igła - kombi, srebrny, d4d, rok produkcji 2004, ciemne szyby, krajowy, bez wypadku i bez wad. Trochę rdza go łapie nad przednią szybą, a tak to igła. Lampka czerwona zaświeciła mi w głowie. Zaczęła mi się ta rozmowa podobać. Pytam więc o przebieg. Odpowiedź: Panie, dopiero dotarty 140 tys km. Wtedy już wiedziałem , że muszę auto zobaczyć. Koniecznie!

Widok na miejscu oczywiście ta sama Corolla co tydzień temu (zlokalizowałem wtedy nieaktualne ogłoszenie ze zdjęciami na jednym z serwisów), w stanie AGONALNYM, nadająca się tylko na złom! Samochód miał kiedyś bardzo poważny wypadek - wstawiany był cały tył auta wraz z dachem. Wszystko to już gniło i się rozpadało, silnik pracował gorzej niż w niejednym Ursusie, środek wskazywał na przebieg rzędu 600 700 tys km. Wersja szwagra dotycząca historii auta brzmiała troszkę inaczej niż poprzednia wersja właściciela auto kupione w komisie 3 lata temu. Brak jakiejkolwiek dokumentacji.

Kiedy sprzedający usłyszał ode mnie, co myślę na temat tego samochodu, jego przebiegu cofniętego na szybko o połowę (pytanie-czy pierwszy raz?)oraz takich przekrętów i oszustów jak on, nawet nie próbował obalić moich argumentów zasłaniał się pełną amnezją, nieznajomością auta, nieznajomością szwagra, chorobą mózgu, prześladowaniem przez WSI . i pewnie w pośpiechu szukał studzienki kanalizacyjnej, do której mógłby się schować. Pewnie taką znalazł, bo kiedy na moment zająłem się czymś innym oszusta już nie było. Została tylko Toyota - nawet otwarta i z kluczykami w stacyjce.

Ta historyjka niech będzie przestrogą dla wszystkich chcących kupić samochód. A dla mnie - zajmującego się zawodowo skupem aut w Bielsku-Białej, na Śląsku oraz w Małopolsce była to humorystyczna odskocznia od szarej codzienności. Tylko jedna rzecz martwi my z www.skup-aut-bielsko.pl znamy się na samochodach, ale większość ludzi nie ma o nich zielonego pojęcia i pewnie ktoś naiwny już kupił piekną Toyotę Corollę d4d z Bielska-Białej i wozi nią dzieci. Zgroza.

Szanowny Czytelniku tego artykułu jeśli nie znasz się na samochodach, a chcesz kupić auto - wejdź na naszą stronę może mamy w ofercie coś dla Ciebie, a jeżeli nie mamy nic, oferujemy Ci pomoc w zakupie auta profesjonalne oględziny i fachowe sprawdzenie wybranego przez Ciebie egzemplarza.
---
Artykuł pochodzi z serwisu Publikuj.org, kliknij tutaj aby go zobaczyć.

Czyżby nas nie lubili

Jak co roku w wielu czasopismach oraz telewizji dyżurnym tematem są motocykliści na swych szybkich jak i wielkich motorach,którzy często przez te same media nazywani są DAWCAMI NEREK.
Wystarczy tylko,że gdy przyjdzie wiosna a wraz z nią cieplejsze dni które tym samym dają sygnał wszystkim kierowcą jednośladów,że już pora wyciągnąć z garażu swój sprzęt,i przypomnieć sobie jak się jeżdzi.Wzmożony ruch motocykli na drogach uaktywnia odrazu opinię publiczną aby na każdym kroku przypominać o tym jak żli sa motocykliści i jak wiele rzeczy na drogach dzieje się żle właśnie przez nich.Również policja głośno i stanowczo zapowiada walkę z kierowcami jednośladów i zwracanie szczególną uwagę na stan techniczny tychże pojazdów.Przez "bombardowanie" właśnie takimi informacjami zwykłych ludzi,którym wpajane jest to co roku,wkońcu nabierają przekonania,iż faktycznie tak jest,że na takim sprzęcie jeżdża ludzie nie odpowiedzialni,nie rozważni itd.Dlatego przy sytuacjach które zdarzają się na drogach a mianowicie mowa tutaj o wypadkach drogowych,zawsze winę ponosi kierowca motocykla,właśnie przez taką opinię która do nich przylgneła,i wtedy nie liczy się,że wine może ponosić kierowca samochodu,którzy często nie zauważają motocyklistów albo wręcz ich lekceważą.Często świadkowie takich zdarzeń "pokierowani" przez media jak mają myśleć o takich kierowcach w kaskach zawsze obwiniają jedną stronę tłumacząc się tym,że napewno musiał jechać z 200km/k bo straszny hałas był.

Dziwny jest fakt,że ludzie którzy tak są nastawieni negatywnie do tych kierowców bardzo często na różnego rodzaju imprezach typu zloty motocyklowe,festyny w miastach gdy organizowane są parady motocyklów przez miasto w których przeważnie udział bierze mnóstwo motorów różnego rodzaju to stojąc z boku i patrząc na tych rzekomych dawców podziwiają ich oraz ich sprzęt który często wygląda imponująco,często też podchodzą do uczestników rozmawiając z nimi siadając na sprzęt i ciesząc się przy tym jak dziecko zmieniają swoje nastawienie do tych ludzi którzy jeżdżą na tym.

Lecz niestety sytuacja wraca do normy i ten sam człowiek który jeszcze godzinę podziwiał ten motor teraz widząc go w ruchu jak pędzi czuje do niego tą samą nienawiść co wcześniej.

http://mojmotorek.blogspot.com/.
http://mojmotorek.blogspot.com
---
Artykuł pochodzi z serwisu
Publikuj.org, kliknij tutaj aby go zobaczyć.

Ubezpieczenie samochodu co roku jest droższe Co roku kupno ubezpieczenia coraz mocniej odciska swoje piętno na naszej kieszeni. Dlaczego polisy ciągle drożeją? Czy jesteśmy skazani na nieustannie narastające tempo utraty pieniędzy? Nie, możemy temu przeciwdziałać! Jak to zrobić przeczytasz w artykule. Rok w rok każdy z milionów polskich kierowców wykonuje ten sam, nieprzyjemny rytuał. Chodzi oczywiście o zakup obligatoryjnego ubezpieczenia OC dla swojego pojazdu. Za brak ważnej polisy OC grożą bardzo dotkliwe kary finansowe, które dodatkowo w tym roku maja ulec zaostrzeniu i osiągnąć równowartość dwóch minimalnych pensji krajowych, czyli 2772 złote. Z powodu braku czasu, zabiegania, gapiostwa, czy po prostu lenistwa, większość kierowców daje się złapać na automatyczne przedłużenie umowy przez towarzystwo ubezpieczeniowe, ignorując rokrocznie powiększające się koszty tego samego ubezpieczenia. Co powoduje wzrost cen ubezpieczenia? Czy nie ma sposobu na atrakcyjniejsze ceny naszego OC? Czy poszukiwanie lepszego ubezpieczyciela jest trudne? Ubezpieczenie samochodu Dlaczego ciągle drożeje? Ubezpieczenia podlegają tym samym prawom ekonomicznym co inne towary i usługi. W dobie kryzysu gospodarczego, proces ten widzimy aż nazbyt wyraźnie. Podniesienie cen paliwa, obniżenie wzrostu gospodarczego sprawiają, że każda firma, również ubezpieczeniowa musi zwiększyć swoje wydatki, a w celu ich pokrycia, przenosi część z nich na klientów, w postaci podwyższonych składek. Co prawda Polska oparła się w dużej mierze kryzysowi gospodarczemu, ale prawie wszystkie zakłady ubezpieczeń działające na terenie naszego kraju należą do zagranicznych grup kapitałowych, a tam sytuacja przedstawia się znacznie gorzej. Oprócz ogólnych warunków ekonomicznych, do czynienia mamy z procesami specyficznymi dla kategorii ubezpieczeń. Ostatnimi laty nasz kraj nawiedzają anomalie pogodowe powodujące powodzie, huragany, a nawet erozje gruntu. Wszyscy mamy świeżo w pamięci ubiegłoroczną powódź i dramatyczne obrazy dobiegające z całej Polski. Poniesione straty liczymy w miliardach, a towarzystwa ubezpieczeniowe musiały wypłacić ogromne sumy ubezpieczenia dotkniętym żywiołem powodzianom. Każdy wie, że ubezpieczeniowcy zarabiają najwięcej na składkach, a tracą na wypłacie odszkodowań. Nawet jeśli wielka woda nie dotknęła nas bezpośrednio, jej skutki odczujemy w podwyżkach towarów i usług, także ubezpieczeń. Będzie drożej Eksperci przewidują, że zapoczątkowany w połowie 2010 roku systematyczny wzrost cen ubezpieczeń będzie miał swoją kulminację w 2011 roku. Ceny za ubezpieczenie OC wzrosnąć mają w tym roku nawet o 30%. Oprócz już wymienionych czynników, największy wpływ na to mają nowe regulacje prawne, które uderzają mocno w kieszenie towarzystw. Po pierwsze, kilka lat temu Sąd Najwyższy orzekł, że wysokość wypłacanych odszkodowań musi być powiększona o podatek VAT, a ten wzrósł w tym roku do 23%. Po drugie, niedawna nowelizacja kodeksu cywilnego wymusza także wypłatę odszkodowania z tytułu OC rodzinie kierowcy, który poniósł śmierć w wyniku wypadku. Dodatkowo, kierowcy mogą się teraz starać o nadprogramowe zadośćuczynienia za poniesione w wyniku wypadku krzywdy, które pokrywa ubezpieczyciel. Po trzecie, zakłady ubezpieczeniowe muszą nieustannie przystosowywać swoje produkty do stale zmieniających się krajowych i europejskich przepisów, co pochłania co roku olbrzymie kwoty. Te pojawiające się na przestrzeni ostatnich kilku lat zmiany prawne musiały w końcu odbić się czkawką na wysokości składek asekuracji. Wzrost ma miejsce już od jakiegoś czasu, ale towarzystwa ubezpieczeniowe sprytnie lawirują i kusząc klientów niezliczonymi promocjami, skutecznie go maskują. Poza tym nie wszystkie polisy drożeją tak samo, podwyżki dotykają mocniej określone grupy konsumentów. Pułapka pierwszego roku Wielu kierowców ulegając pokusie ceny ubezpieczeń typu direct, czyli takich sprzedawanych wyłącznie za pośrednictwem internetu lub telefonu, nie zdaje sobie sprawy z tak zwanej „pułapki pierwszego roku”, na którą powinni uważać. Pułapka polega na tym, że stawka ubezpieczenia jest bardzo atrakcyjna, nawet kilkukrotnie niższa niż w innych towarzystwach, po pierwszym roku jednak drożeje kilkukrotnie i zrównuje się lub nawet przewyższa „normę”. Kierowcy nie pamiętając o zbliżającym się końcu ubezpieczenia, nie chcąc płacić kary za brak OC, zmuszeni są do zaakceptowania nowej, wysokiej składki. Oczywiście jeśli zainteresujemy się sprawą odpowiednio wcześnie, możemy uniknąć takiej sytuacji, jednak w dzisiejszych czasach, mało kto bacznie uważa na dobiegający termin OC. Taki proceder nie jest regułą dla wszystkich towarzystw ubezpieczeniowych, ale mimo to zdarza się dość często, dobrze jest więc być czujnym. Jak kupić tanio Najlepszym sposobem na ominięcie podwyżek, jest nieustanne, rokroczne analizowanie ofert różnych ubezpieczycieli. Brzmi żmudnie, ale nic bardziej mylnego. W tym celu najlepiej odwiedzić agencję ubezpieczeń, albo skorzystać z internetowego kalkulatora ubezpieczeniowego. Taka aplikacja pozwoli nam w kilka minut porównać oferty kilkunastu największych zakładów ubezpieczeniowych. Nie jest to trudne i nie zabiera nam dużo czasu, a jeśli będziemy pamiętać o wykonaniu tej czynności na przynajmniej kilka dni przed upływem terminu naszej polisy OC, pozwoli nam ona na wybranie najtańszego ubezpieczenia i uniknięciu lub zmniejszeniu nieustannie powiększających się kosztów. O tej czynności pamiętać powinniśmy szczególnie, jeśli obecną polisę mamy w systemie direct.

Czy mechanik zrobi to lepiej? Tags: samochody Wiele osób zostawiając swoje auto w warsztacie nie zastanawia się nawet czy powierza je w dobre ręce a wizytę w warsztacie traktuje tak jak operacje - lekarz wie lepiej bo się na tym zna. Czy takie podejście jest słuszne? Czy naprawdę każdy mechanik jest jak lekarz? Chyba nie do końca, wiele razy przekonałem się na własnej skórze, że pozostawiony bez "nadzoru" mechanik potrafi zapomnieć dokręcić śruby lub zrobić inny głupi błąd, nie wiem do końca czy wynika to z nieuwagi czy raczej z braku umiejętności jednak patrząc na błędy typu nie dokręcone koło wydaje mi się, że wynika to z jakiegoś totalnego rozkojarzenia. Mechanicy robią wszystko by jak najszybciej skończyć swoją pracę, wziąć "należną" im zapłatę i... tak w kółko. Oczywiście z całą pewnością nie należy wrzucać wszystkich do jednego worka, bo nie o to mi chodzi, nie można generalizować jednak piszę dziś o grupie 90% osób, którym powierzamy nasze samochody. Może lepiej samemu zacząć dłubać przy aucie? Przecież do tego zawodu nie trzeba wyższego wykształcenia. Z początku na pewno będzie nam brakować narzędzi i wiedzy jednak w czasach internetu łatwo znaleźć pomoc w manualu bądź na jakimś forum internetowym. Tam zawsze znajdą się osoby, które całkowicie za darmo powiedzą nam co i jak należy zrobić. Jedynym problemem wynikającym z samodzielnego majsterkowania jest brak czasu, niestety ale początki są zawsze dość trudne i nad jedną rzeczą zamiast 10 minut będziemy głowić się poł dnia jednak następnym razem już będziemy mądrzejsi i pójdzie nam zdecydowanie lepiej. Myślę, że ta propozycja jest warta rozpatrzenia ponieważ jeśli zrobimy coś sami będziemy wiedzieć, że jest to zrobione dobrze i jadąc ulicą nie będziemy się zastanawiać czy odgłos dobiegający z przodu naszego auta sygnalizuje nie dokręcone koło, które w każdej chwili może odpaść z naszego auta... Wartościowe artykuły do przedruku, Powered by Dotcompark and designed by SiteGround web hosting

Wycieraczki do szyb w samochodzie Każda osoba, która jeździ codziennie autem wie jak ważne są wycieraczki do szyb. Przydają się one nie tylko w deszczu ale również w ciepłe dni. Gdyby nie one musielibyśmy często zjeżdżać na stację benzynową by umyć szyby. Na szczęście ktoś wymyślił wycieraczki samochodowe. W moim artykule postaram się wyjaśnić Wam jakie wycieraczki do szyb wybierać. Muszę przyznać, że do mojego pierwszego auta zawsze kupowałem tanie pióra, niestety szybko okazało się, że taka gra nie jest warta świeczki. Kiepskie wycieraczki źle ściągają z szyby brud, bardzo często zamazują nam wszystko przed oczami i najnormalniej w świecie utrudniają jazdę samochodem. Ze swojej strony mogę gorąco polecić wycieraczki znanych firm. Mi szczególnie przypadły do gustu wycieraczki do szyb produkowane przez firmę Valeo. Sprawdzają się znakomicie, wspaniale usuwają wszelkie zabrudzenia i kupuje je do swoich aut od ładnych kilku lat. Nie jest to najtańsza wycieraczka jednak wydaje mi się, że dobra widoczność to nasze bezpieczeństwo a na tym nigdy nie powinniśmy oszczędzać. Pamiętaj drogi kierowco - życie to nie gra, tutaj masz tylko jedno życie. Wystarczy jedna chwila zagapienia, mocny deszcz czy śnieżyca i bez dobrych wycieraczek będziesz miał problem z jazdą dlatego kupuj wycieraczki markowych firm. Jestem pewien, że z tak wydanych pieniędzy będziesz bardzo zadowolony.

środa, 12 października 2011

Odblaski na jesień

Autorem artykułu jest Haidi22


Już niedługo znowu nadejdzie jesień, a co za tym idzie szybko zacznie zapadać zmrok powodując, że źle widoczni piesi, nieoświetleni rowerzyści na drodze są narażeni na potrącenia przez innych uczestników ruchu.
Już niedługo znowu nadejdzie jesień, a co za tym idzie szybko zacznie zapadać zmrok powodując, że źle widoczni piesi, nieoświetleni rowerzyści na drodze są narażeni na potrącenia przez innych uczestników ruchu.

W związku z tym warto zaapelować o używanie w szczególności przez dzieci, jak również przez osoby dorosłe odblasków.
Odblaski znacząco poprawiają bezpieczeństwo na drodze, mogą czasami nawet uratować nam życie. I to właśnie jest ich głównym zadaniem, aby zwiększać bezpieczeństwo na drodze.

Jesienią warunki atmosferyczne są bardzo zmienne, raz jest ciepło i ładnie, za chwilkę natomiast pada deszcz i robi się ciemno. Wtedy właśnie źle widoczni piesi i rowerzyści nie mają żadnych szans w zderzeniu z samochodem. Widoczność w takich wypadkach osób bez odblasków spada do około 30 metrów, a jak wiemy wyhamowanie jest wtedy niemożliwe, gdyż czas reakcji wynosi około 2-3 sekund co pozwala przy prędkości 50-60 km/h na przebycie takiej odległości. Aby dać jakąkolwiek szansę kierowcy jak również nam samym, aby mogli oni nas zauważyć z dalszych odległości i mieć czas na reakcję. Jeśli dziecko lub osoba dorosła będzie miała na sobie jakąś opaskę odblaskową.

Pamiętaj również, że dziecko w wieku do 15 roku życia samo poruszające się po drodze poza obszarem zabudowanym, mają obowiązek noszenia na sobie emblematów odblaskowych. Jednak ważne jest również, aby także dorośli nosili na sobie odblaski, które po zmroku mogą uratować nam niejednokrotnie życie.
Aaparaty słuchowe S.C. we Wrocławiu - badania słuchu dla niemowląt
Sklep Kamil - obuwie damskie, buty męskie na każdą porę roku
---
Artykuł pochodzi z serwisu Publikuj.org, kliknij tutaj aby go zobaczyć.

Silnik Audi VW 1.9 TDI

Autorem artykułu jest Marcinb


Są dwa podstawowe typy silnika 1.9 TDI: 1.Silnik zasilany wysokociśnieniową pompą o mocy 90 lub 110 KM 2.Silnik zasilany przez pompowtryskiwacze o mocach 100, 105, 116, 130, 150 KM.
Opisuję tutaj silnik który jest w moim aucie, ale nie tylko, dowiecie się również jakie są dwa podstawowe typy silników 1.9 TDI i czym się różnią. Ogólnie oba typy są bardzo dobre, niezawodne, oszczędne i potrafią bardzo wiele wytrzymać. Sam mam znajomego który ma golfa 1.9 TDI z przebiegiem 430 000 km i ma się dobrze! Są dwa podstawowe typy tego silnika. Pierwsza konstrukcja powstała na początku lat 90-tych i można go spotkać już w np Audi 80, golfie III, Passacie z roku 1993. Jest to jednostka zasilana wysokociśnieniową pompą i ma dwa warianty mocy. Najpierw powstał silnik o mocy 90 a nieco później 110 KM. Są to dwa bliźniacze silniki występujące tylko w tych dwóch wariantach mocy. Silniki te nie są podatne na tzw. czip tuning, także jeśli ktoś chce podkręcić silnik musi się zdecydować na nowszą wersję tego sinika (zasilanego przez pompowtryskiwacze). Oba silniki były produkowane jednocześnie także można spotkać np. Audi A4 z roku 2000 z silnikiem o mocy 110 KM lub 116 KM, dlatego jeśli kogoś interesuje cziptuning to musi zwrócić na to uwagę. Nowszy wariant tego silnika to konstrukcja z roku 1999. Dół silnika jest ten sam co w starszym wariancie (blok silnika, tłoki), natomiast inna jest góra, czyli głowica, oraz zasilanie (w starszym pompa wysokociśnieniowa, w nowszym pompowtryskiwacze). Silnik ten występuje w następujących wariantach mocy: 100, 105, 116, 130, 150 KM. Silniki te różnią się wyglądem więc można je łatwo rozróżnić. Na blogu zamieściłem zdjęcia silnika zasilanego pompowtryskiwaczami, ale łatwo możecie znaleźć zdjęcia (np w ogłoszeniach motoryzacyjnych) silnika zasilanego pompą wysokociśnieniową. Teraz jaki stosować olej do tych silników. Nie zależy to od producenta ole od norm które spełnia dany olej!!! jest to bardzo ważne. Do silnika o mocy 90 lub 110 KM czyli zasilanego pompą wysokociśnieniową nożna stosować olej spełniający normę VW 505.00. Może to być olej np półsyntetyczny 10W40, i taki był stosowany w autach z początku lat 90-tych natomiast w nowszych był juz stosowany olej syntetytczny np 5W40. W konstrukcji zasilanej pompowtryskiwaczami trzeba stosować specjalny olej spełniający normę VW 505.01. Nie mylić z normą 505.00 bo to zupełnie coś innego! Dla przykładu podam że np olej tego samego producenta który ma różne nazwy, ale na opakowaniu jest napisane: 5W40 Diesel, może nie spełniać wymaganej normy (normy są zawsze wypisane na etykiecie). I jeśli ktoś nie zwróci na to uwagi to dojdzie do uszkodzenia pompowtryskiwaczy. W serwisach czy czasopismach motoryzacyjnych możecie znaleźć informację że czasem się psują, ale jest to wynikiem niewiedzy i stosowania niewłaściwego oleju. Ogólnie silnik jest bezproblemowy i bardzo rzadko się psuje ale jeśli już się coś zdarzy to łatwo jest usunąć usterkę. Poniżej macie dobry artykuł o usterkach które mogą się pojawić. Ja mam tylko dwa auta z tym silnikiem ale są ludzie którzy zajmują się zawodowo naprawą tych aut i możecie tam przeczytać jakie ewentualne usterki mogą Was spotkać.

Więcej na moim blogu:
http://mojeaudia419tdi.blogspot.com
---
Artykuł pochodzi z serwisu Publikuj.org, kliknij tutaj aby go zobaczyć.

Akumulator - co zrobić aby długo nam służył

Autorem artykułu jest Jarosław Stefaniak


Nauczyciel pyta uczniów: Jaki jest najważniejszy układ w samochodzie?? Uczniowie podają różne odpowiedzi. Sillnik, układ kierowniczy..... wymieniają prawie wszystkie układy. Przy braku pomysłów ze strony uczniów nauczyciel powiedział. Drodzy uczniowie najważniejszy jest układ...

... hamulcowy. Padło zdziwienie, ale po chwili zastanowienia wszyscy się zgodzili z nauczycielem.

A co z akumulatorem????

Parafrazując tę ciekawą sytuację, mógłbym powiedzieć, że po układzie hamulcowym drugim najważniejszym elementem jest akumulator. Bezdyskusyjny jest fakt, że bez akumulatora nie uruchomimy samochodu. Bezdyskusyjne jest jeszcze jeden fakt - o akumulatorze przypominamy sobie wtedy, kiedy zaczynamy mieć problem z uruchomieniem silnika szczególnie w okresie jesienno-zimowym.

Kilka słów o akumulatorze

Akumulator (bateria) to magazyn energii. W momencie uruchamiania silnika pobierany jest prąd od 200A wzwyż. Podczas postoju akumulator jest źródłem zasilania układów sterujących, świateł. Pobór prądu w czasie postoju nie powinien być wyższy niż 100mA (0,1A). Wyższy pobór prądu może wskazywać na zwarcie w instalacji elektrycznej (o tym jak znaleźć taką usterkę napiszę w innym artykule).

Sprawność akumulatora - od czego zależy

O sprawności akumulatora może decydować wiele czynników. Wymienię kilka z nich:

- temperatura,
- czystość połączeń akumulatora z instalacją samochodu,
- sprawny układ ładowania (alternator),
- rezystancja wewnętrzna akumulatora.

W tym artykule omówię dokładniej wpływ temperatury na sprawność akumulatora.

Temperatura

Nie bez powodu w zimie akumulator częściej daje o sobie znać. Powodem tego zależność gęstości elektrolitu od temperatury. Akumulator zmniejsza swoją pojemność wraz ze spadkiem temperatury. Tabele gęstości elektrolitu podają wartości nominalne przy temperaturze 25 st. C. W przypadku temperatury 0 st. C sprawność akumulatora jest już o 20% niższa. Gęstość elektrolitu zmienia się o 0,01 [g/cm3] przy zmianie temperatury o 15 °C. Zmiana temperatury o 1°C to zmiana gęstości elektrolitu o 0,00066 [g/cm3] (wydaje się, że jest to bardzo mała liczba, ale w przypadku ujemnych temperatur np. -10°C ma to wielkie znaczenie.

Spójrzmy ma przykład:

Pomiar gęstości elektrolitu w temperaturze -5 °C. Zmierzona gęstość wyniosła 1,2 [g/cm3]. Aby przeliczyć tę gęstość na gęstość w umownej temperaturze 25 °C. Obliczamy: 0,00066 [g/cm3] x 30°C (-5+25=30) = 0,02[g/cm3] i dalej 1,2[g/cm3]-0,02[g/cm3] = 1,18[g/cm3].

Na podstawie tabeli możemy teraz ocenić stan akumulatora. Teraz widzimy, że pomiędzy 1,2[g/cm3] a 1,18[g/cm3] jest istotna różnica. Do pomiaru gęstości elektrolitu służy aerometr.

Teraz z tabeli gęstości elektrolitu odczytujemy wartości.

Gęstość elektrolitu [g/cm3]

Diagnoza co do stanu naładowania akumulatora

1,285 ... 1,3

Zbyt duża gęstość elektrolitu. Należy ją obniżyć w ten sposób, że usuwamy część elektrolitu zastępując go wodą destylowaną.

1,28

Pełny stopień naładowania akumulatora

1,2 ... 1,24

Należy doładować akumulator

1,15 ... 1,2

Akumulator wymaga natychmiastowego naładowania

poniżej 1,15

Akumulator może ulec zasiarczeniu, czyli trwałemu uszkodzeniu

1,1

Zupełnie rozładowany (uszkodzony)

UWAGA!!!

Minimalna gęstość elektrolitu, czyli stan, poniżej, którego akumulator nie powinien być rozładowywany, to 1,15 g/cm3.

Jak dokonywać pomiaru gęstości

Zakupując przyrząd do pomiaru gęstości elektrolitu otwieramy korki poszczególnych cel. Wkładamy do otwartej celi końcówkę zasysającą elektrolit z jednoczesnym ściśnięciem "pompki". Puszczamy tzw.' gruszkę. Elektrolit wypełnia szklaną rurkę. Na skali pływaka(poziom zanurzenia) możemy wtedy odczytać gęstość elektrolitu. Jeżeli pomiary w poszczególnych celach będą porównywalne i oscylują w okolicy 1,25-1,28 g/cm3 nie powinniśmy się obawiać o akumulator. Jeżeli mierząc gęstość w temp. powyżej 20 st. C gęstość w celach będzie niższa niż 1,24g/cm3 należy szczególnie przyglądnąć się sprawności alternatora.

Jeżeli gęstość elektrolitu w poszczególnych celach jest różna, należy pomyśleć o regeneracji akumulatora. Regeneracja to zespół czynności pozwalający odzyskać 100% sprawność akumulatora.

Jak szanować akumulator - czyli co zrobić, aby służył dłużej?

- utrzymuj akumulator w czystości – jeżeli na obudowie znajduje się z jakichś powodów elektrolit, wytrzyj obudowę do sucha (również podstawa pod akumulator powinna być czysta)
- klemy kabli i bolce muszą również być czyste – zaśniedziałe klemy mogę powodować przegrzewanie się instalacji elektrycznej,
- uważaj, gdy masz problemy z uruchomieniem samochodu – jeżeli podejmiesz dwie nieskuteczne próby uruchomienia, odczekaj 2-3 minuty, a później spróbuj ponownie,
- rozładowany akumulator, jak najszybciej naładuj,
- uważaj na alarm, jeżeli twój akumulator jest już słaby,
- pamiętaj o zgaszeniu wszystkich odbiorników prądu (lampki, radio, światła, czy urządzenia podłączone do gniazda zapalniczki)

Akumulator szanowany na pewno odwdzięczy się za włożone wysiłki.

---

Jarosław Stefaniak
http://jja-akumulatory.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Koniec z szantażowaniem kierowców utratą gwarancji

Autorem artykułu jest Bike80


Parlament Europejski orzekł oficjalnie: nie trzeba serwisować aut w ASO (Autoryzowana Stacja Obsługi)To już pewne. Serwisowanie auta nie będzie kosztować majątku.

Parlament Europejski orzekł oficjalnie: nie trzeba serwisować aut w ASO (Autoryzowana Stacja Obsługi)

To już pewne. Serwisowanie auta nie będzie kosztować majątku. Parlament Europejski w specjalnej rezolucji opowiedział się za prawem kierowcóww do swobodnego wyboru serwisu i zakupu tańszych części samochodowych bez groźby utraty gwarancji - informuje Czesci24.pl.

Co to oznacza? Naprawy aut i części do nich mogą jeszcze potanieć, bo będzie większa konkurencja. Nie grozi nam też utrata gwarancji producenta na auto, jeśli warsztaty
ASO omijamy szerokim łukiem.

Eurodeputowani - jak informuje Czesci24.pl - zażądali także uściślenia definicji "specyfikacji technicznej". Brak precyzji sprawia bowiem, że często producenci odmawiają niezależnym warsztatom udostępnienia informacji technicznych.

Nowe prawo wejdzie w życie 1 czerwca. Zastąpi obowiązujące od 8 lat rozporządzenie unijne o podobnej treści.Unijny komisarz ds. konkurencji Joaquin Almunia przedstawił rozporządzenie jako prorynkowe i prokonsumenckie. "Jestem przekonany, że nowe ramy prawne przyniosą odczuwalne korzyści konsumentom wraz z obniżeniem kosztów napraw i utrzymania aut" - podkreślił. "Wszystkie usługi, za które trzeba płacić, kierowca będzie mógł zrealizować w nieautoryzowanym serwisie bez utraty gwarancji" - dodał. Teraz zdarza się, że dla zachowania gwarancji trzeba jeździć do autoryzowanej stacji nawet po wymianę oleju. Natomiast w autoryzowanych serwisach będą się nadal odbywać bezpłatne naprawy w ramach gwarancji.

"Mam nadzieję, że ceny napraw spadną jak najszybciej. Sam, jako użytkownik samochodu i komisarz, chcę szybko zobaczyć korzyści z tego rozporządzenia, ale nie potrafię powiedzieć, ile to będzie" - powiedział komisarz. O skali marż na rynku napraw i serwisowania świadczy fakt, że ceny za te same usługi różnią się czasem o 100 proc. - dodał.

Obniżki głównie możemy spodziewać sie w oświetleniach, przekładniach kierowniczych, maglownicach, amortyzatorach, filtrach oleju, paliwa, wahacze, lampy tylne, zderzakach.

Będzie łatwiej zwalczać nieuczciwe praktyki producentów samochodów

Komisja Europejska tłumaczy, że dzięki nowym przepisom będzie jej łatwiej zwalczać nieuczciwe praktyki producentów samochodów, którzy np. nie chcą zdradzać niezależnym warsztatom i producentom części informacji technicznej pojazdu. Starała się je zresztą zwalczać także w okresie obowiązywania dotychczasowego rozporządzenia, w 2006 r. występując przeciwko koncernom Toyota, Mercedes, Fiat i Opel za ograniczanie konkurencji. Ponadto, autoryzowane serwisy mają mieć prawo do stosowania nieoryginalnych części zamiennych oraz odsprzedawania uzyskanych od producenta oryginalnych części niezależnym warsztatom - tak, by zapewnić jak największy wybór konsumentom.

By kierowcy, a także właściciele niezależnych warsztatów mieli jasność, że można korzystać z nieautoryzowanych serwisów i części zamiennych, Komisja Europejska zapowiada wydanie specjalnej broszury informacyjnej w formie pytań i odpowiedzi. Był to jeden z apeli Parlamentu Europejskiego, który na początku maja poparł prokonsumenckie rozporządzenie ws. samochodów.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Uważaj na podrabiane felgi!

Autorem artykułu jest Mariusz Wodel


W dzisiejszych czasach coraz częściej kupujemy felgi aluminiowe. Dobrze wiemy, że mają one zasadniczy wpływ na wygląd naszego auta. Dobre felgi aluminiowe przyciągają bowiem wzrok i są przysłowiową wisienką na torcie.

Nie ma zatem lepszego sposobu na diametralną zmianę wyglądu naszego auta od kupienia alufelg.

Niestety coraz częściej na rodzimym rynku motoryzacyjnym pojawiają się podejrzane modele felg aluminiowych. Zwane są one replikami. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę z tego, że to zwykłe podróbki. Wyglądają pięknie, nie są jednak wytrzymałe i często poddają się w starciu z dziurą czy wyrwą w jezdni. Od takich produktów jak oryginalne alufelgi różni je bardzo wiele. Co zatem zrobić by ocalić swoje pieniądze i nie trafić na przysłowiowy bubel?

Przede wszystkim dokonujmy zakupów w sprawdzonym sklepie internetowym. Najlepiej też nie kupujmy na internetowych aukcjach. Zawsze zwracajmy uwagę czy sklep informuje na swojej stronie o swoim adresie i siedzibie. To bardzo ważne, bowiem podmiot, który nie ma się czego bać, nie będzie danych tych ukrywał.

Po drugie sprawdźmy czy felgi jakie chcemy zakupić posiadają gwarancję oraz odpowiednie certyfikaty. To również ważne. Często bowiem na repliki nie jest wystawiona żadna gwarancja i jakiekolwiek dokumenty.

Po trzecie sprawdźmy opinię o felgach jak i sklepie w internecie. Najlepszą reklamą jest od wieków zadowolony klient. Jeśli zatem spotkamy same korzystne dla sklepu i produktu wpisy – nie mamy się nad czym zastanawiać.

Po czwarte pamiętajmy, że felgę będącą repliką trudno wyprostować i łatwiej niż oryginał ulega ona uszkodzeniom. To bardzo ważne, zważywszy na stan naszych dróg.

I po piąte dowiedzmy się zawczasu w jakim kraju zostały wyprodukowane nasze felgi. Czołowi producenci, wbrew pozorom, nie przenieśli swoich fabryk na wschód. Często zatem trafić można na modele produkowane w Niemczech czy we Włoszech, co gwarantuje wysoką jakość wyrobu.

Spełniając powyższe warunki będziemy pewni, że kupimy dobre felgi aluminiowe, które, w przeciwieństwie do replik, nie będą w czasie użytkowania sprawiały kłopotów, a przede wszystkim nie będą zagrażały naszemu zdrowiu jak i życiu oraz zdrowiu innych użytkowników dróg.

---

Zobacz też: alufelgi

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Dziecko w foteliku zimą

Autorem artykułu jest Maciej Gawlikowski


Jak sprawdzić, czy nasza pociecha w foteliku ma prawidłowo zapięte pasy?Jak czuć się pewnie i nie oglądać sie na tylne siedzenie w trakcie jazdy by spojrzeć co u naszego malucha

Zanim zainstalujesz

Kiedy planujemy zakup fotelika, najlepiej do sklepu pojechać własnym samochodem. Dlaczego? Bo nie każdy fotelik idealnie pasuje do każdego samochodu. Przymocujmy go przed zakupem na próbę. Aby uniknąć błędu, należy postępować zgodnie z instrukcją obsługi. Przede wszystkim zwróćmy uwagę na nośność fotelika, która musi odpowiadać wadze dziecka, sposób zapięcia pasów oraz mocowanie fotelika względem kierunku jazdy. Pamiętajmy, aby pasy napiąć do granic możliwości. Tylko wtedy ochrona w razie wypadku będzie skuteczna. To samo dotyczy pasa, którym przypinane jest dziecko. Luźne pasy mogą spowodować, że podczas wypadku dziecko poleci do przodu, a potem do tyłu. Przeciążenia są wtedy ogromne. Jeżeli pas nie będzie naciągnięty wystarczająco mocno, dziecko może uderzyć głową o przednie siedzenie.

Sprawdzając nastepujące polecenia będzimy pewni czy nasze dziecko bedzie bezpieczne w foteliku podczas naszej jazdy,bysmy mieli odpowiedni komfort podczas jazdy

Pamiętajmy że zapiąc dziecko w foteliku należy mocno

Według specjalistów oraz mojego doswidczenia należy przeprowadzić następujący test

1 Należy założyć dziecku kurtkę zimową, w której podrużuje na co dzień w zimne dni.

2 Wkładamy nasza dziecko do fotelika oraz zapinamy i dopasowywujemy pasy

3 Nastepnie wyjmujemy nasze dziecko z fotelika rozpinając pasy lecz ich nie poluzowujemy

4 Zdejmujemy dziecku kurtkę, znowu wkładamy nasze dziecko do fotelika i zapinamy pasy bez dopasowywania ich długości

5 Jeśli pod pasem bezpieczeństwa na wysokości obojczyka dziecka zmieszczą sie wiecej niż 2 palce, musimy skrócić długość

pasa bezpieczeństwa, kupić lepszej jakości fotelik lub zrezygnować z przewożenia dziecka w zimowym ubraniu.

Dbajmy o bezpieczeństwo naszych pociech


Grupy fotelików:


Oznaczenia grup:

grupa 0 - od 0 - 9 kg
grupa 0/0+ - od 0 do 13 kg
grupa 0/0+/I - od 0 do 18 kg
grupa I - od 9 do 18 kg
grupa II - od 15 do 25 kg
grupa III - od 22 do 36 kg
grupa II/III - od 15 do 36 kg
grupa I/II/III - od 9 do 36 kg

Firmy przodujące w produkcji fotelików samochodowych dla dzieci:

- Maxi Cosi
- Recaro
- Bebe Confort
- Romer (Roemer)
- Jane
- BeSafe

---

Zapraszam na mój blog

MIQS http://autobeztajemnic.blogspot.com/

Jak sprzedać samochód po dobrej cenie?

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki


Sprzedaż samochodu wydaje się łatwo – jednak tylko z pozoru. W rzeczywistości czeka na nas szereg trudności, pytań i utyskiwań potencjalnym klientów. Jak dobrze przygotować się do sprzedaży samochodu, aby dostać za niego satysfakcjonującą nas cenę?

W pierwszej kolejności musimy przeanalizować rynek. Przecież powinniśmy zaproponować jakąś cenę naszego pojazdu. Pamiętajmy, że kupującego nie interesują nasze potrzeby finansowe – zanim zdecyduje się na obejrzenie samochodu, przeanalizuje ile kosztują inne z tego samego rocznika, modelu i z podobnym przebiegiem. Jeśli zawyżymy cenę znacznie, nie możemy nawet się dziwić, że telefon milczy. W tym miejscu warto również ustalić „drogi”, którymi Twoja oferta będzie docierała do klientów. Najlepsze będą oczywiście serwisy aukcyjne, ale też serwisy ogłoszeniowe i motoryzacyjne – to tam najczęściej klienci szukają pojazdów. Zadbaj o odpowiedni opis, rzetelny, zdjęcia itd. - dzięki temu przyciągniesz uwagę.

Jeśli zamierzasz sprzedać samochód, musisz wiedzieć jak długo ważne jest ubezpieczenie OC. Jeśli jakimś cudem zdarzyło się tak, że wygasło, powinieneś jak najszybciej opłacić składkę – nikt nie kupi samochodu, który nie posiada ubezpieczenia.

Gdy potencjalni klienci będą chcieli umawiać się na oglądanie pojazdu, będziesz musiał go odpowiednio przygotować. Zadbaj o wygląd zewnętrzny – koniecznie posprzątaj wnętrze, umyj i nawoskuj karoserię, zaaplikuj nowy zapach. Często pierwsze wrażenie jest bardzo ważne – jeśli klient zobaczy, że dbasz o samochód, chętniej będzie chciał go kupić.

Przygotuj się do odpowiedzi na pytania – czy auto posiada jakieś usterki, czy uległo wypadkowi, co wypadałoby w nim wymienić. Nie ma sensu zatajać niedociągnięć – prędzej, czy później i tak wyjdą na jaw. Jeśli klient się takich doszuka będzie chciał, aby cena pojazdu została obniżona – jeśli będziesz z nim szczery i nie będziesz niczego ukrywać, kwota negocjacji będzie mniejsza. Jeśli usterki są poważniejsze, może lepiej je naprawić przed prezentacją? Na pewno będzie to kosztowało mniej, niż kwota, jaką będzie chciał wynegocjować klient.

Jazda próbna jest bardzo ważna – koniecznie udaj się na nią z klientem. Wybierz drogę mniej uczęszczaną i bez dziur. Jednym słowem taką, aby jazda kojarzyła się z przyjemnością, a nie ze staniem w korkach, czy omijaniem dziur – dzięki temu możliwe będzie sprawdzenie możliwości samochodu.

Gdy klient zdecyduje się na kupno, konieczne będzie sporządzenie umowy. Jest to ważne, gdyż bez niej nie będzie możliwości przerejestrowania pojazdu oraz wykupienia polisy OC. To również dowód na to, że sprzedawca otrzymał pieniądze.

---

T.G.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Prawo jazdy 2013

Autorem artykułu jest Przemek L


W artykule mam zawarte informacje na temat zmian na prawo jazdy katergori A. Opisane wszystkie kategorie i zmiany jakie przyniesie nam rok 2013. (AM, A1, A2 I A)

21750971212950357683

Prezydent niedawno podpisał nową ustawę o kierujących pojazdami. Zgodnie z nią, świeżych kierowców (samochodów jak i motocykli) czeka 2-letni okres próbny (pozostałych - wymiana praw jazdy na nowe - okresowe). Po popełnieniu dwóch wykroczeń "zielony kierowca" zostanie wysłany na kurs reedukacyjny, a po trzech wykroczeniach lub jednym przestępstwie przeciw bezpieczeńtwu w ruchu drogowym (np. jazda po pijaku) straci prawo jazdy. Kierowcy z dłuższym stażem, którzy uzbierają 24 pkt karne będą kierowani na kurs reedukacyjny, a nie jak jest obecnie na ponowny egzamin. Jeśli jednak po raz drugi zgromadzą 24 punkty karne (razem już 48) w ciągu 5 lat, pożegnają się z uprawnieniami.

AM - uprawniające do kierowania motorowerem i i czterokołowcem lekkim, czyli quadem o masie bez obciążenia do 350kg, prędkość maks. do 45 km/h i silniku o pojemności do 50ccm. Kategoria ta, będzie dostępna po ukończniu 14 roku życia.

A1 - pozwalające na jazdę motocyklem o pojemności nieprzekraczającej 125ccm, mocy nie większej niż 11kW (15KM) i stosunku mocy do masy własnej motocykla niższym od 0,1 kW/kg (czyli 0,13KM/kg), motocyklem trójkołowym o mocy nie przekraczającej 15kW (20,4 KM) i pojazdami określonymi dla prawa jazdy kategorii AM. (16 lat)

A2 - pozwalające na jazdę motocyklem o mocy do 35 kW (47,6 KM) i stosunku mocy do masy własnej nieprzekraczającej 0,2Kw/kg, (0,27 KM/kg), motocyklem trójkołowym o mocy nieprzekraczającej 15 kW (20,4 KM) i pojazdami dla kategorii AM. (18lat)

A - wszystkie motocykle. (24 lata)

Prawo jazdy kategorii A, będzie można uzyskać po ukończeniu 24 lat, można jednak uzyskać je wcześniej, stopniowo zdobywając uprawnienia:

1. Najpierw prawo jazdy A1 ( ukończone 16 lat).

2. Następnie po co najmniej dwóch latach będzie można zdawać egzamin na kat. A2 (18 lat).

3. Po upływie kolejnych dwóch lat można zdawać egzamin na prawo jazdy kategorii A (20 lat).

---

blogger13 http://przemek-motocykle13.blogspot.com/

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

wtorek, 11 października 2011

Odzyskaj 425zł za kartę pojazdu

Autorem artykułu jest Ewka


Większość z nas z uwagi na brak nadmiaru gotówki nabyła swój wymarzony samochód od sąsiadów za zachodzniej granicy. Będąc pełni szczęścia nowym samochodem spotkała nas przykra niespodzianka. Oprócz opłaty celnej kazano nam opłacić kartę pojazdu.

Po wejściu do UE stało się dobrodziejstwo ściągnięcia samochodu w racach przepisów wewnątrz wspólnotowy. Jednak nasze państwo wymyśliło sposób, aby zarobić na biednych obywatelach, który chcieli jeździć innym samochodem niż fiat 126p, polonez czy fiat 125. Po opłaceniu akcyzy w UC i udaniu się do wydziału komunikacji, aby zarejestrować swój wymarzony samochód, który przebył daleką drogę z zachodu, by móc jeździć po naszych pięknych drogach.

Pani w wydziale komunikacji patrzyła na nas jak na kolejnego nowobogackiego, który przeszkadza jej w piciu kawki, więc trzeba było swoje odstać. Jak już udało się dostać do okienka i wypełnić kilka dokumentów, przyszedł czas na najprzyjemniejsze - opłaty. Oprócz standardowej opłaty za rejestracje samochodu, dochodzi opłata za wydanie karty pojazdu 500zł. Koszmar kolejne koszty, które wykańczają nasz budżet. Wielu z nas zapłaciło za wydanie karty pojazdu, ale nie wielu skorzystało z możliwości odzyskania części wpłaconej kwoty. Urzędy nie śpieszą się z ogłaszaniem o takiej możliwości, bo ucieknie kasa z i tak dziurawego budżetu, tyle, że nikt nie popatrzył wcześniej, że my tez bardzo go nadwyrężyliśmy, aby zapłacić za czerwoną książeczkę. Ale jest sposób by odzyskać część pieniędzy wypełniając specjalny wniosek i składać go w wydziale komunikacji.

W dniu 17 stycznia 2006 roku Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok (sygn. akt U 6/04) o niezgodności ust. 1 rozporządzenia Ministra Infrastruktury z dnia 28 lipca 2003 roku w sprawie wysokości opłat za kartę pojazdu (DZ. U. Nr 137, poz. 1310) z art. 77 ust. 4 pkt 2 i ust. 5 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 roku – Prawo o ruchu drogowym (Dz. U. z 2005 r. nr 108, poz. 908, nr 175, poz. 1462, nr 179, poz. 1486 i nr 180, poz. 1494 i 1497) oraz z art. 92 ust. 1 i art. 217 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.


I w związku z tym istnieje możliwość odzyskania 425 zł wystarczy napisać odpowiedni wniosek i dołączyć dokumenty potwierdzające dokonania wpłaty za wydanie karty.
Jeśli ktoś będzie zainteresowany służę pomocą , bo sama z tego skorzystałam. Ale śpieszcie się, bo czasu już wiele nie zostało.

Został kontakt w komentarzu. Możesz klikać na wszystkie elementy na stronie :-)

---

http://kartapojazdu-ewelina.bpogspot.com/

Wojtek

Artykuł pochodzi z serwisu
www.Artelis.pl

Idealny samochód na nasze drogi

Autorem artykułu jest Krzysztof Borowik


Podróżując po polskich drogach wielu się przekonało, że jazda po nich zwykłym miejskim autem, nijak się ma do warunków panujących na naszych rodzimych drogach. Zatem może trzeba pomyśleć na zmianą typu samochodu?

Nie trzeba nikomu wyjaśniać i tłumaczyć jaki jest stan naszych polskich dróg. Oczywiście są one w fatalnym stanie, dziury, koleiny to chleb powszedni. Za taki stan rzeczy odpowiada nie tylko nieudolność naszego rządu, który buduje autostrady i drogi maj_art1117_26062009_1_s_mw żółwim tempie, ale i też klimat. Niestety dla dróg tworzonych w przestarzałej technologii, takie czynniki jak; na zmianę mróz i odwilż, są rzeczą destrukcyjną. Widać to po zimie, gdzie pojawiają się dziury nie wiadomo skąd.

Jazda po takiej jezdni jest nie tylko niebezpieczna dla człowieka ale i dla naszego auta. Już wielu kierowców przekonało się czym kończy się najechaniem kołem na taką dziurę. Zatem „kapcie” i uszkodzone zawieszenie to normalka. Ale nawet jak uda się wyminąć wszystkie większe dziury, to i tak zawieszenie w zwykłych autach osobowych zużywa się na polskich drogach bardzo szybko. Częsta wymiana amortyzatorów i innych elementów układu zawieszenia są jednym z najczęstszych powodów odwiedzania serwisów samochodowych.

Dlatego najbardziej rozsądnym i bezpiecznym rozwiązaniem jest zakup samochodu terenowego. Oczywiście nie musi to być auto stricte terenowe, ale np. popularne teraz vany. Samochód z większymi kołami i o większym prześwicie i dodatkowo z napędem na cztery koła, daje nam większe bezpieczeństwo i mniejszą awaryjność układu zawieszenia, nie mówiąc już o lepszym komforcie jazdy. Poza tym taki wóz sprawdza się także w warunkach zimowych, zatem nie będzie większego problemu z poruszaniem się po zaśnieżonych i śliskich ulicach rankiem. Auta z napędem na cztery koła są idealne także dla ludzi mieszkających poza miastem, lub takich co lubia co jakiś czas wyjechać z rodziną na piknik do lasu. Oczywiście takie samochody z racjii swoich gabarytów palą więcej paliwa, ale w przypadku małego auta terenowego lub vana, nie jest to bardzo duża różnica, a korzyści są spore. Na rynku jest sporo ciekawych niedużych samochodów z napędem na cztery koła takich jak; Toyota Rav 4, Suzuki Vitara czy Honda CRV, lub chociażby vany, które są produkowane niemal przez każdą markę. Więc warto się rozejrzeć i dokonać słusznego wyboru, który ułatwi nam poruszanie się po "krętych" polskich drogach.

---

amortyzator GL

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Nawigacja GPS – za i przeciw

Autorem artykułu jest M.B.


Wakacje to czas wyjazdów w różne zakątki Polski, czy też za granicę. Czasem decydujemy się na wyjazd nad morze, czy jezioro w znane już nam miejsce, a więc nawigowanie nie ma dla nas większego znaczenia – dobrze znamy trasę, którą będziemy przemierzać.

Są jednak i takie miejsca, które odwiedzamy po raz pierwszy i naprawdę nie ma znaczenia, czy miejsce naszego wypoczynku znajduje się w kraju, czy też nie przywiązujemy do tego wagi i wybieramy na przykład Słoneczny Brzeg w Bułgarii. W związku z wyjazdem pojawia się problem - zdecydować się na nowoczesne rozwiązania i skorzystać z pomocy nawigacji GPS, czy może lepiej, jeśli posłużymy się tradycyjnym atlasem samochodowym? Postaram się przybliżyć wady i zalety tej pierwszej formy.

Nawigacja GPS nie sprawia już dziś, że reagujemy na nią z niepohamowanym entuzjazmem. Nikogo nie dziwi już, że w ten mechanizm wyposażone są nie tylko dedykowane urządzenia, ale również telefony komórkowe, smartphony. Często też jest ona już wbudowana w komputer pokładowy i z jego poziomu się ją obsługuje. Zaleta nawigacji GPS jest z pewnością fakt, iż zaprowadzi nas po nitce do kłębka, a miły głos dobiegający z głośnika urządzenia odpowiednio wcześnie zasygnalizuje kiedy musimy skręcić, a kiedy zwolnić. Najdroższe wersje urządzeń oprócz tych funkcji potrafią przekazać odwzorowanie powierzchni w 3D, czy też oszacować natężenie ruchu na danym odcinku. Musimy jednak pamiętać, że nawigacja GPS ma też swoje wady. Jedną z nich jest z pewnością fakt, iż jeśli nie zaktualizujemy map, mogą nas spotkać niemiłe niespodzianki – objazdy, remonty, a niektórych, świeżo wybudowanych dróg może jeszcze nie być na mapach. Dodatkowo wśród licznych opcji możemy wybrać najszybszą, najkrótszą, czy też najbardziej ekonomiczną. Wybór oznacza wyznaczenie konkretnej trasy, niekoniecznie drogami krajowymi, a bardzo często gminnymi, czy wręcz wiejskimi. Czasem też nawigacja może wyprowadzić nas w szczere pole, przez co wpadamy w panikę. Nawigacja GPS sprawia również, że kierowcy stają się wręcz wygodniccy. Nie zwracają uwagi na znaki, nie sugerują się oznaczeniami, czy też tym, co podpowiadają atlasy tradycyjne, tylko ślepo wierzą w to, co mówi elektroniczne urządzenie. W przypadku, gdy odmawia ono posłuszeństwa nie są w stanie odnaleźć się nawet w okolicy, która jest dla nich doskonale znana i dopiero po jakimś czasie orientują się w terenie.

Jak widać nawigacja GPS ma zarówno wiele „za”, jak i „przeciw” i jak do wszystkiego najlepiej podchodzić do niej z rezerwą. Nie może przecież dojść do sytuacji, w której to technologia zupełnie nami zawładnie i podejmuje za nas decyzje w każdej dziedzinie życia. Dlatego dobrze jest ją mieć, szczególnie, jeśli nie znamy zbyt dobrze drogi, którą będziemy przymierzać, jednak dobrze, w razie wątpliwości, posiłkować się mapą.

---

M.B.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Samochód na powietrze

Autorem artykułu jest Alterix


Większość aut porusza się dzięki benzynie, ropie, gazie. Istnieją jednak takie, które napędzane są powietrzem. W tym artykule opisano trzy główne rodzaje napędu auta powietrzem.

Pisząc "samochody na powietrze" mam na myśli oczywiście źródło lub nośnik energii napędzającej pojazd.
W tym artykule omówię trzy znane mi możliwości skonstruowania samochodu napędzanego powietrzem.
Pierwsza możliwość to napędzanie silnika tłokowego sprężonym powietrzem. Jest to metoda najbardziej znana. Polega na tym, że do zbiornika wtłacza się powietrze pod ciśnieniem kilkuset atmosfer za pomocą sprężarki, która jest napędzana na przykład prądem. Czyli w skrócie; zużywamy prąd, płacimy za niego, otrzymujemy sprężone powietrze, które jest nośnikiem energii. Sprężone powietrze napędza silnik tłokowy dwusuwowy lekkiej konstrukcji o specjalnym wykorbieniu dla zwiększenia sprawności. Osiągi są uzależnione od masy auta, pojemności silnika, pojemności zbiornika na powietrze. Zasięg może wynieść nawet kilkaset kilometrów. Ta metoda to alternatywa dla aut elektrycznych ponieważ koszt produkcji i eksploatacji jest niższy. Nie potrzeba drogich akumulatorów (koszt 20-50 tyś. zł), które kiedyś się zużyją.

Druga możliwość to także jazda na sprężone powietrze ale w tym wypadku do napędu samochodu wykorzystujemy energię cieplną zawartą w powietrzu. Wiele osób (fizyków) wyklucza taką możliwość. Ale fakty są takie że istnieją pompy ciepła których sprawność sięga 400%. W domowych lodówkach pompy mają około 300% sprawności. Wyobraź sobie, gdyby silnik Stirlinga miał 30% sprawności (przy niedużych różnicach temperatur) i współpracowałby z taką pompą, to taki system byłby w stanie się sam napędzać a nawet oddać nadmiar energii kosztem ciepła z zewnątrz (nośnikiem energii cieplnej może być woda, ziemia itp.). Każdy metr sześcienny powietrza zawiera setki watów energii. Im więcej wyssiemy ciepła tym zimniejsze będzie powietrze po przejściu przez urządzenie. W tej technologii stosuje się dwa zjawiska. Pierwsze to zmiana temperatury gazu przez zmianę ciśnienia ( klasyczne rozwiązanie w istniejących pompach ciepła). Drugie zjawisko mniej znane zostało zbadane kilkadziesiąt lat temu. Polega ono na tym że jeśli przez dyszę wyślemy impuls sprężonego powietrza, to za jego strumieniem wytwarza się podciśnienie, które zasysa z okolic dyszy dodatkową ilość powietrza. W efekcie energia kinetyczna tych dwóch mas powietrza potrafi być 2-3 razy większa niż energia samego impulsu. W trakcie tego procesu zachodzi spadek temperatury powietrza. Tak więc mamy więcej sprężonego powietrza o średnio 2,5x kosztem energii termicznej. Sumując dwa wcześniej wymienione efekty powstały samochody (na przełomie kilkudziesięciu lat co najmniej kilkanaście różnych konstrukcji), których "paliwem" było wyłącznie ciepło pobrane z przepływającego powietrza.

Trzecia możliwość najmniej znana wykorzystuje powietrze jako paliwo w dosłownym tego słowa znaczeniu. Ten efekt jest nazwany przez pewnego naukowca AUTOTHERMIA. Jest to proces w którym spala się tylko i wyłącznie powietrze atmosferyczne. Zjawisko jest tłumaczone na podstawie teorii hiper-częstotliwościowej. Teoria fizyka Bazieva z 1994 roku znacząco różni się od innych i opiera się na faktach wynikających z eksperymentów. Główna różnica polega na przyjęciu do teorii nowych elementarnych cząstek znacznie mniejszych od elektronów. Autor nazywa je cząstkami elektrino. Ta teoria pozwoliła lepiej zrozumieć mechanizm spalania. Głównym komponentem jest tlen. Ale jego rola i interakcje zostały odkryte na poziomie cząstek elementarnych - elektron i elektrino. Kiedy wolny elektron w najwyższym potencjale dynamicznej oscylacji wniknie w plazmę, wtedy staje się pierwszym aktywnym komponentem w systemie atomy - jony (plazma). Tworzy się wtedy sfera z atomów tlenu wokół elektronu. Mechanizm wytwarzania energii to elekrodynamiczne interakcjie wolnych elektronów z atomami, podczas gdy negatywnie naładowany elektron warstwa po warstwie odbiera cząsteczki zwane elektrinami. Elektrina z wysoką startową prędkością (~10 do potęgi 16 m/s) oddają swoją kinetyczną energię przez kontakt z otaczającymi atomami i cząsteczkami zamieniając się w fotony a tym samym zmniejszając prędkość do prędkości światła (~10 do potęgi 8 m/s). Ten proces jest nazwany "phase transfer of the highest kind (PTHK)".
Jak widać z powyższego opisu potrzebne są dwie rzeczy: obecność plazmy i wolnych elektronów.
Konieczne jest więc tak przetworzyć powietrze aby rozdzielić tlen i azot do poziomu pojedynczych atomów. Można to uzyskać poprzez wyładowanie elektryczne, pole magnetyczne, eksplozję i inne metody. Bezpaliwowe spalanie powietrza nie wymaga zmian konstrukcyjnych silnika.
W praktyce pierwsze działanie silnika wyłącznie na powietrze uzyskano w 2001 roku. Wykorzystano samochód VAZ-2106, który rozwijał prędkość do 120 km/h. Paliwo zużywano tylko w celach rozruchowych i do nagrzania silnika. Co dało średnio 1 - 1,5 l/100km.

Dla zainteresowanych tematem podaje numery działających patentów:
RU2229619
RU2229620
#2179649

Powyższy tekst oparty jest na arytukule prof. E.I. Andreyeva z magazynu New Energy Techologies #4 (23) 2005 gdzie bardzo dokładnie opisano to zjawisko.

Na zakończenie wspomnę, że autothermia ma ścisły związek z działaniem silnika Pappa i ogniwem Joego oraz po części z technologią opisywaną w patentach Stana Meyera (można by jeszcze dodać technologię GEET).

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl